Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Polski Beckham
dodano 10.07.2008
Mówi się, że nic dwa razy się nie zdarza. Może to i prawda tylko, że coś podobnego tak i owszem. Dowodem stawianej przeze mnie tezy jest to, czego byliśmy świadkami kilka godni temu.
Wiem, że przez to, co zaraz napiszę zostanę odsądzona od wszelkiej czci. To jest pewne, bo moje zdanie w tej sprawie jest zasadniczo inne niż większości Polaków. Będzie tak tym bardziej, dlatego, że ja, dziewczyna „ośmielam” się pisać na ten temat i wyrazić swoją opinię. No, ale trudno mam swoje zdanie i dlaczego miałabym głośno go nie wypowiedzieć? Po za tym nie należę do osób, które patriotyzm ujmują w sposób: „co by nie było i jak by nie było, to i tak będę za naszymi, bo są najlepsi a inni nas tylko krzywdzą”.
Zacznę od tego, że lubię piłką nożną i oglądałam Mistrzostwa Europy. Ze zdziwieniem (zresztą tak, jak wiele innych osób) zauważyłam, że większość „faworytów” grało nie tak, jak się po nich spodziewano. Przykładami niech chociażby będą mistrzowie świata lub byli Europy.
Ale o innych krajach nie chcę pisać, tylko o nas, a zwłaszcza o meczu, którego ostatnia minuta wywołała tak wielką burzę a mianowicie: Austria – Polska.
W pierwszej kolejności powiem, że wcale nie potępiam sędziego Webba. Jest tak, dlatego, że dzięki niemu nie wróciliśmy z Mistrzostw z zerowym kontem (i bramek i punktów). W obu przypadkach jest on taki sam - 1. Ale to przynajmniej więcej niż wspomniane 0. W tym przypadku to byłaby już kompletna katastrofa, choć i tak jest nie mniejsza.
Bądźmy szczerzy z Austrią (zresztą i z Niemcami tak samo, z Chorwacją- pamiętajmy jej drugim składem może trochę lepiej) fatalnie. Już w pierwszych 10 minutach mogło być, co najmniej 3:0 (oczywiście 3 bramki Austria). Przez pierwsze pół godziny, jak to powiedział po jednym z meczów Polska- Włochy, ówczesny selekcjoner polskiej reprezentacji Pan Antonii Piechniczek, a ja go powtórzę: „tylko przeszkadzaliśmy grać przeciwnikom”. Pomijając, że nie strzelaliśmy bramek, to byliśmy: wolniejsi niż oni, nie było dobrych podań, rozegrania piłek, obrony itd. Odrobinę życia w naszych piłkarzy tchnęła bramka. Szkoda tylko, że ze spalonego i z obiektywnego punktu widzenia nie powinna zostać uznana. I jeżeli sędzia Webb zrobił jakiś błąd to właśnie było nim uznanie naszej bramki.
Ok, a teraz przejdźmy do 93 minuty. I po tym, co tutaj napiszę będę dla wielu wrogiem numer 1, no, ale trudno nie boję się, a swoje zdanie napiszę (i głośno będę mówić). Otóż uważam, że karny był podyktowany słusznie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW