Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Kino jest kobietą
dodano 11.07.2008
Krzysztof Kieślowski w jednym z licznych wywiadów udzielanych po sukcesie „Trzech kolorów” powiedział, że kino XXI wieku będzie należało do kobiet: dziś nie sposób nie przyznać mu racji.
To w filmach Kieślowskiego silne, dojrzałe kobiety pokazywały, że wolność może przegrać z miłością („Niebieski”), a to, co w sercu, wygrywa z rozumem („Czerwony”). Trzy kolory nie zdobyłyby tylu nagród, gdyby nie wyraziste kreacje aktorskie, stworzone przez Irene Jacob w „Czerwonym” i Juliette Binoche w „Niebieskim”. Ta ostatnia jeszcze przed grą w tym dziele wykreowała skomplikowaną psychicznie postać niezwykle toksycznej Anny w „Skazie” - Louisa Malle. Tajemnicza, wiecznie ubrana na czarno Anna, omamia przystojnego, pięćdziesięcioletniego polityka, który ma wszystko: wysoką pozycję w parlamencie, poważanie u premiera, duży dom w Londynie i wspaniałą rodzinę. Po wymienieniu jedynie kilku słów, Stephen nie potrafi o niej zapomnieć. Nawet mimo tego, że kobieta oficjalnie spotyka się z jego synem. Namiętność, żywiona do tej jedynej, nieuchronnie prowadzi do tragedii, którą powoduje właśnie ona. Kiedy nastąpił ten swego rodzaju przełom w kinie? Kobiety wysunęły się na prowadzenie chyba na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. To właśnie wtedy twórcy kina poczuli się zmęczeni kinem akcji, z rewelacyjnymi efektami specjalnymi i mężczyznami w rolach głównych, do których kobieta była jedynie dodatkiem, estetycznym „przedmiotem” bez serca i rozumu. „Myślącą i czującą” kobietę przywróciły kinu dwie zdobywczynie Oscarów, Glen Close i Meryl Streep. Ridley Scott zauważył i stanął murem za budzącym się wtedy kobiecym trendem, jego nań odpowiedzią była nakręcona w 1991r. rewelacyjna „Thelma i Louise”, ze świetnymi kreacjami aktorskimi Susan Sarandon i Geeny Davis, które zagrały role współczesnych emancypantek, nie godzących się na beznadziejną monotonię życia. W Europie Jan-Jacques Annaud nakręcił „Kochanka” - mocny film, w którym Jane March zagrała szesnastolatkę, uwodzącą dwa razy starszego od siebie mężczyznę z Chin. Film Annauda spowodował wiele dyskusji nie tylko na planie kulturalnym, ale i obyczajowym: naszkicowana w nim postać seksualnie nienasyconej szesnastolatki, nie przeszła niezauważona ani w Europie, ani w Stanach.
Trend pogłębiał się. Lars von Trier pokazał kobietę odważną, zdolną do poświęcenia, gotową w imię miłości złamać wszelkie społeczne reguły. „Przełamując fale” - pierwsza część z jego filmowej trylogii stał się 12 lat temu wydarzeniem kulturalnym nie tylko w Skandynawii, ale na całym świecie. Naiwna Bess, grana w filmie przez Emily Watson, zaprzeczyła moralności pojmowanej w sposób tradycyjny, godząc się na ofiarę, którą większość z nas nazwałaby jedynie grzechem: z miłości do sparaliżowanego męża i na wyraźną jego prośbę, kochała się z innymi mężczyznami, by chociaż w ten sposób przywrócić mu pamięć o wzajemnej bliskości, na którą w tamtym momencie nie było żadnych szans. Paradoksalnie, Bess zachowała wewnętrzną czystość, wierząc, że to, co robi, jest dobre, że Bóg sprzyja jej uczynkom. Jej ofiara ostatecznie ocaliła męża: kobieta sprawiła, że my – widzowie, zaakceptowaliśmy jej „niemoralne” postępowanie. Kolejny obraz Triera, nagrodzony Złotą Palmą w Cannes „Tańcząc w ciemnościach” znowu skupiał się wokół kobiety – niewidomej matki, zdolnej do największej ofiary w imię miłości do syna.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW