Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czy będziemy mieli prohibicję hazardową w internecie?
dodano 13.07.2008
Niedawno Biuletyn Informacji Publicznej opublikował projekt kolejnej nowelizacji ustawy "hazardowej". Liberalna ponoć Platforma proponuje nam w nim m.in. wypranie z internetu wszelkich nawet śladów, e-hazardu. Czy to dobry pomysł?
W projekcie zmian pojawił się jednak także dodany art. 3a, który za Biuletynem Informacji Publicznej cytuję dosłownie: "Urządzanie i prowadzenie w sieci Internet gier i zakładów wzajemnych, o których mowa w art. 2 ust. 1 – 2b, zwanych dalej „grami internetowymi”, jest zakazane.” Rzućmy okiem, co zostanie ewentualnie objęte tą prohibicją hazardową. Zawartość wskazanych w tym przepisie ustępów art. 2, już z uwzględnieniem proponowanych, innych zmian, jest następująca:
- ustęp 1 wyszczególnia następujące gry losowe: gry liczbowe, grę liczbową KENO, loterie pieniężne, wideoloterie, telebingo, loterie fantowe, gry cylindryczne (ruleta), gry w karty: black jack, poker, baccarat, gry w kości, bingo pieniężne, bingo fantowe, loterie promocyjne, loterie audioteksowe,
- ustęp 2 mówi o zakładach wzajemnych, czyli totalizatorach (sportowych, zwierzęcych) i zakładach bukmacherskich,
- ustęp 2a i 2b, to gry na automatach, także o niskich wygranych.
Warto tu od razu zauważyć, że 5 pierwszych pozycji w ustępie 1 jest innym przepisem ustawy objęte monopolem Państwa (zarezerwowanych dla Totalizatora Sportowego), a logika artykułu 3a jest taka, że każda inna forma hazardu, nie kwalifikująca się w sposób oczywisty do żadnej pozycji w ustępach 1 - 2b, prowadzona z zagranicznego serwera - prohibicją objęta nie będzie.
Jest oczywiste, że zakaz musi być jakoś egzekwowany. Tymczasem internet, jak do tej pory, jest (dla wszelkich takich i podobnych zakazów) jak durszlak, który trzeba uszczelnić tak, by nie przepuszczał wody i to niestety, dziurka po dziurce, przy czym co chwila pojawiają się nowe. Jak na razie tylko Chińczycy mają do tego warunki, talent i cierpliwość. Popatrzmy zatem jak chcą to zrobić Polacy z Platformy Obywatelskiej. I tak:
1. Prawo monitorowania internetu, oraz uzyskiwania danych o osobach uczestniczących w e-hazardzie dostaje cały nadzór podatkowy, policja, CBA i ABW. Instytucje te mogą zwracać się o współpracę do odpowiednich organów państw, należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. No cóż - wypada tylko zapytać, a co z całą resztą świata i jej serwerami?
2. Na banki nakłada się obowiązek "analizy transakcji", również przy pomocy kart płatniczych, realizowanych w krótkim czasie, na jednym rachunku, na niewielkie kwoty. Już widzę jak entuzjastycznie banki podchodzą do tego przepisu, zatrudniając dodatkowy personel, lub wydając ciężką gotówkę, na analizujące takie transakcje programy komputerowe. Na dodatek bez problemu można taki e-hazard przykryć np. działalnością sklepu internetowego.
3. Wymienione instytucje monitorujące internet jeżeli kogoś namierzą, mogą kazać bankom blokadę kont, a banki muszą to wykonać. No to organizator otworzy nowe konto, albo od razu będzie miał tych kont więcej, w różnych bankach. Natomiast kontom uczestników e-hazardu, na które wpłynęły pieniądze z ewentualnych wygranych nic nie grozi, a oni sami mogą spać spokojnie - projekt o nich nie wspomina.
4. Jeżeli potwierdzi się, że pieniądze na zablokowanym koncie pochodzą z e-hazardu - można je zająć. No cóż - pewnie organizatorzy zadbają o to, by na takich operacyjnych kontach nie było jednorazowo zbyt wiele gotówki, co w epoce przelewów elektronicznych nie stanowi problemu.
5. Banki muszą ujawniać instytucjom monitorującym właścicieli kont e-hazardowych. Pewnie ujawnią (i jeżeli ujawnią) w ten sposób wiele tzw. "słupów", lub firm typu "krzak", albo i firm legalnych, tyle, że nie osiągalnych dla naszego wymiaru sprawiedliwości, bo nie mających siedziby w Polsce.
6. Jeżeli w wyniku monitoringu zostanie ujawniony e-hazard, dostawca internetu musi na żądanie władzy zablokować dostęp do strony www - oporni będą karani. A organizator e-gry pewnie zaraz potem uruchomi tą stronę www - poprzez innego dostawcę.
7. Operatorzy sieci telekomunikacyjnych muszą na żądanie władzy dostarczyć danych teleadresowych uczestników e-hazardu. I pewnie bez protestów dostarczą, tylko co tej władzy da adres organizatora hazardu, np. w Izraelu? Poza tym z tego powodu, że mają dostarczać tych danych na własny koszt, będą to na pewno bardzo chętnie robili.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW