Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Dzieci Polski wyzwolonej
dodano 03.06.2009
Minął Dzień dziecka, zbliżają się także obchody dwudziestej rocznicy częściowo wolnych wyborów do Sejmu z 4 czerwca 1989 roku. Czas na syntezę.
Dużo powiedziano już na temat pokolenia ’89, generacji wielkiej zmiany, rozpoczynającej swoje życie zawodowe w Polsce wyzwolonej z kajdan komunizmu. Minął Dzień dziecka, zbliżają się także obchody dwudziestej rocznicy częściowo wolnych wyborów do Sejmu z 4 czerwca 1989 roku. Czas na syntezę.
Te dwie dekady prowokują do wystawiania ocen, formułowania tez i podsumowań. Idee, ideologie, metodologie… Analogie do dwudziestolecia międzywojennego, próby zbilansowania epoki. Naiwne pragnienia sklasyfikowania tego, co zadziało się na przełomie XX i XXI wieku.
Nadszedł również czas, by skupić się na kolejnym pokoleniu, dzieciach ludzi z pokolenia 89’. Rocznikach wychowanych w demokratycznym kraju, smakujących wolności przez te całe 20 lat. Myślę o dzieciach końca wieku, o moich znajomych i przyjaciołach, o sobie.
„Ja mam 20 lat, Ty masz 20 lat, przed nami całe życie”
Dorośli patrzą na młodych, niepewni w czyje ręce oddadzą „władzę nad światem”. Nawołują i wymyślają akcje „Urodzeni 4 czerwca 1989 roku - jacy jesteście?”. Tu inni burzą się, że jako „wzorzec wolności” stawia się spłodzonych jeszcze za komuny. ( cyt. komentarz: „To hasło nie jest spójne z najnowszymi oczywistościami naukowymi teorii powstania życia człowieka. Sfrustrowane Mochery aż spać nie mogą, gdy się wynosi na piedestały "pseudo-Wolności" poczętych za Komuny jako "wzorzec wolności"). Cóż, nie będę się czepiać znaczenia tej symbolicznej daty. Niech jednak ten kontrowersyjny komentarz będzie punktem, z którego jako rocznik ’90, będę mogła wygłosić swoją opinię.
Spokojnie mogę stwierdzić, że spłodzona zostałam w kraju już demokratycznym. Jak jednak ustosunkować się do etykiety „wzorca wolności”?
Buszując w starych śmieciach
Rocznik 90’ to dzieci wdychające opary wywożonych na składowisko historii śmieci PRL, wzrastające w cieniu przyzwyczajeń dawnego ustroju. Wszystko to, czego nie udało się jeszcze uprzątnąć dostało się nam. Za obwolutą książeczki zdrowia ukradkiem chowa się wciąż pieczęć Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. To czas skakania po meblościankach, tandetnych ubrań i biednych gier planszowych. Starego brzęczącego radia, czarno-białego telewizora. Najmłodsze lata upływały w stanie półświadomości i błogości. Tymczasem rozwijał się wolny rynek, napłynęły różne zachodnie cuda, technologiczne fetysze, które ostatecznie miały zahamować potencjał wyobraźni na rzecz komputerów i form z masowej produkcji, pozbawionych dziwnych, perwersyjnych niedoskonałości. Globalizacja wciskała się drzwiami i oknami tarmosząc za uszy resztki socrealizmu. Remontowano, odmalowywano, unowocześniano. Śmieszne piętrowe łóżko ze stalowymi barierkami, na którym uwielbiałam się bawić w domu mojej babci wyrzucono na rzecz nowych mebli rodem z Ikei. Dla mnie te dziesięć lat od upadku komunizmu było czasem naiwnego dzieciństwa, ale też patrzeniem jak zmienia się najbliższe otoczenie. Poznawaniem świata, który na rzecz brudnego, pełnego niepraktycznych (lecz tajemniczych) klamotów, zmienia się w świat uporządkowany i nudny jak dzień bez końca.
W 1990r.inflacja wynosiła 585,8%. Powoli udało się obniżyć się ten hiperstopień. Nie będę wdawać się w szczegóły przemian politycznych i ekonomicznych, jakie zaszły po zmianie ustroju. Widziane oczami dziecka nie miały dużego znaczenia. Nie mam pojęcia w jaki sposób odbiła się na mnie recesja, wynikająca z przebudowy ekonomicznej i niepewności politycznych. Pewnie te wszystkie niepewności wchłonęłam z matczynym mlekiem. To, co mogło zainteresować dziecko to monety. Pieniądza tyczy się ciekawy fakt - kiedyś każdy mógł być milionerem. I choć nie przekładało się to na realne bogactwo, mam wrażenie, że psychicznie ludzie byli bardziej zadowoleni z tego, co mieli. Przeprowadzona w 1994 roku denominacja zastąpiła starego złotego nowym w skali 1:10000. Podobnie zmniejszał się się świat, gdy dorastałam. Na łąkach, gdzie można było pobiegać wraz z pasącymi się krowami, powyrastały w ścisku domki. Z ziemią zrównano górkę do zjeżdżania na sankach. My rośliśmy i świat zarastał. Betonem. Inwestycje, rozwój.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW