Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Wojna Warszawsko-Polska
dodano 06.06.2009
Na jednej z ulic Warszawskiego Śródmieścia zaparkowany stoi granatowy Volkswagen, ma wyłamane lusterko i rysę na całej długości samochodu. Sprawdzam rejestrację – podlaska, wszystko jasne.
Zjawisko niechęci do obcych jest czymś powszechnym. Napięcia Krakowsko-Warszawskie, Gdańsko-Białostockie czy Gorzowsko-Zielonogórskie były zawsze, ale nikt tak na dobrą sprawę nigdy nie traktował tego poważnie. Teraz jednak spotykamy się z czymś zupełnie odmiennym, z nowym typem lokalnego patriotyzmu który możemy nazwać Warszawocentryzmem.
Na jednym z internetowych forów użytkownik Rumcajs pisze – Miałem dzisiaj sen. A w tym śnie, tak jak za okupacji po Warszawie jeździły tramwaje w których były oddzielne wagony dla Niemców, oddzielne dla Polaków – tak teraz jechałem tramwajem w którym w pierwszym wagonie było miejsce tylko dla rodowitych Warszawiaków, a w drugim dla napływu. I w tym pierwszym jedziemy my z kolegą, jeszcze jakaś uśmiechnięta pani i kierowca, a w drugim tłoczy się stado spoconych i śmierdzących wieśniaków.
Reakcja jest natychmiastowa, inni użytkownicy podejmują zmasowany atak i wywiązuje się wojna na słowa, ponieważ Rumcajs znajduje też swoich obrońców. Argumenty obu stron są zaskakująco trafne i nie można powiedzieć, że ci warszawscy patrioci są znudzonymi życiem i niedoświadczonymi ludźmi, którzy lubią odreagować stres wyżywając się na innych. Są to zazwyczaj inteligentni młodzi ludzie z szeroką wiedzą i utartymi poglądami. Skąd więc w nich tyle złości i agresji.
Napływ – to ulubione słowo, jakiego używają młodzi mieszkańcy stolicy wobec ludzi, którzy przyjechali tutaj skuszeni większymi możliwościami na znalezienie pracy, czy edukację. Używane przez nich ma wydźwięk negatywny, wręcz obraźliwy. Dla nich napływ to niższa klasa społeczna, to ludzie mniej wartościowi. Przyjeżdżają, kradną miejsca pracy, brudzą, niszczą a na koniec jeszcze narzekają - jak to źle im się tutaj mieszka i jak brzydkie jest to miasto. Do niedawna nikt nie zwracał większej uwagi na takie narzekanie. Często słyszało się ludzi którym przeszkadzała tak duża fala migracji do miasta. Nie miało to jednak żadnych głębszych pobudek ani intencji i było raczej objawem naszego polskiego zamiłowania do narzekania. Tymczasem, zaczęły tworzyć się grupy, które domagają się podjęcia odpowiednich kroków w celu walki z napływem. A pomysłów na tą walkę mają bez liku. Niektóre są niczym wyjęte z kabaretu, ale część z nich mimo, że brzmi dość groźnie – nie jest nie możliwa do urzeczywistnienia.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW