Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jak selektywnie ogłuchnąć
dodano 08.01.2007
Moja Pani lubi chodzić po mieszkaniu, nie mając na sobie nic oprócz muzyki. Ja biegam do ścieżki dźwiękowej z Bonda i wyobrażam sobie, że ratuję świat. A to nie koniec zalet płynących - wraz z muzyką - ze słuchawek.
Dawno, dawno temu, może dziesięć lat wstecz, a może i piętnaście - ludzi skazywano na grzywny za słuchanie Walkman'a w londyńskim metrze (zainteresowanym wyjaśnię: Walkman to przenośny kaseciak, praszczur dzisiejszych "mp3jek", londyńskie metro to tak jak nasze stołeczne, tylko bardziej). A jeśli już uniknęło się kary, to z pewnością i tak ciężko było uniknąć zirytowanych i pełnych dezaprobaty spojrzeń. Muzyka nie była mile widziana w przestrzeni publicznej - nawet gdy zredukowano ją do szumu, ledwo słyszalnego zakłócenia. Przestrzeń publiczna wciąż jeszcze była dla niektórych świętością: można było odgrodzić się płachtą gazety, gapić za okno - ale nie należało "zaśmiecać" wspólnej wagonowo-pociągowej atmosfery dźwiękami ze słuchawek.
W zeszłą niedzielę wsiadłem do pociągu ze słuchawkami na uszach i przez dobrą minutę ignorowałem zupełnie paniusię, próbującą się dopytać "w którą stronę on jedzie". Wcześniej w podobny sposób uniknąłem rozmowy z ludźmi od religijnych gazetek. I etatowego mieszkańca dworca w Wielkim Śląskim Mieście, próbującego wyciągnąć kasę na porannego klina. Straszny ze mnie cham i prostak, wiem. Ale było wcześnie rano, kawa jeszcze nie zaczęła działać, a ja nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Nikt zresztą za mną nie pobiegł, nie pomachał rękami przed nosem, nie postukał w ramię; więc chyba to, co chcieli mi powiedzieć, nie było Aż Takie Ważne?
Sporo rzeczy się dzieje, gdy zakładam na uszy słuchawki. I sporo rzeczy przestaje się dziać - a to czasem nawet ważniejsze. Prześledźmy je po kolei, z punktu widzenia amatora-kulturoznawcy.
1. Decyduję się "wyłączyć" z publicznego obiegu informacji. Nie chcę słyszeć, co sprzedaje wydzierający się na targu góral. Nie chcę wiedzieć, dokąd jedzie gadatliwa pani siedząca obok mnie w tramwaju, ani co ją boli i jak to się leczy. Nie chcę porozmawiać z miłymi młodzieńcami w garniturach o Końcu Czasów. Zamiast tego...
2. ...decyduję się na swoją osobistą "opowieść". Przez "opowieść" rozumiem to, co właśnie leci w słuchawkach - i moją reakcję na to, co słyszę. Muzyka pobudza mnie lub odpręża. Wywołuje wspomnienia, inspiruje, zmusza do myślenia. A jeśli to nie muzyka? Wtedy słowo "opowieść" pasuje jeszcze bardziej - tylko do mnie mówi teraz pan w serwisie informacyjnym, tylko ja próbuję rozmawiać z lektorem po chińsku.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW