Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Misztrzostwa Polski Diverse Downhill Contest
dodano 22.07.2008
Najlepsi krajowi downhillowcy walczyli w niedzielę na wiślańskim Stożku w mistrzostwach Polski Diverse Downhill Contest.
Mimo, że trasa była arcywymagająca i miejscami przypominała poligon po ćwiczeniach czołgów, na starcie stanęło 170 zawodników. Ścigano się w 7 kategoriach, w tym 4 z nich w których zawodnicy posiadają licencję PZKOL [Polski Związek Kolarski] zaliczane były do oficjalnych Mistrzostw i Pucharu Polski. W pozostałych amatorskich kategoriach walczono o punkty i nagrody Diverse Downhill Contest.
Najszybciej 1,5 km trasę z czasem 2.14.78 pokonał Maciej Jodko [RMF FM Mountain Dew], potwierdzając tym samym swoją dominację na scenie downhillowej i broniąc tytułu Mistrza Polski w kategorii elita. Tuż za nim z minimalną stratą czasową uplasowali się Arek Perin [MKBike online] i powracający po kontuzji Grzegorz Zieliński. W pozostałych kategoriach białoczerwone koszulki mistrzów Polski przywdziali: kobiety - Anna Rucińska [E-Pay Bike Team]; masters - Tasz Szymon [SN-PTT Zakopane Karpiel Bikes]; junior - Wincenciak Grzegorz [Biotop KS PKS Dębnicki]. Najlepsi polscy downhillowcy oprócz medali i koszulek otrzymali nagrody ufundowane przez Diverse’a, Nissana i Red Bulla.
Zawody odbywające się pod szyldem Diverse Downhill Contest zorganizowano na Stożku już po raz trzeci, ale trasa jeszcze nigdy nie była tak trudna jak w niedzielę. Wytyczona została przez Arka Perina [vice mistrza Polski] na wzór tras Pucharu Świata. Zaczynała się przy schronisku na Stożku, biegła leśnymi duktami i kończyła przy dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Przed zawodami padał deszcz, więc po każdym przejeździe ścieżki coraz bardziej przypominały zaorane pole, a spod ziemi powychodziły kamienie i korzenie, co było jeszcze dodatkowym utrudnieniem.
Trasa godna mistrzostw Polski, było na niej wszystko co powinno być na prawdziwej trasie zjazdowej: kamienie, korzenie, skocznie, trochę odcinków do pedałowania. Dodatkowo trasa była stroma i śliska. Nie sposób było ustrzec się błędów. Mój przejazd finałowy nie był najlepszy, popełniłem kilka błędów, ale na szczęście udało się wszystkich pokonać – na spokojnie relacjonował Maciek Jodko, który już na mecie był pewny swojej wygranej.
Na Stożku w niedzielę zebrała się spora grupa kibiców, część z nich były to osoby, downhillowcy, którzy z racji trudności trasy nie zdecydowali się wystartować w zawodach. Doping na trasie był fantastyczny, gdy tylko faworyci pojawiali się na horyzoncie, wrzawa niosła się już po lesie, a zawodnicy niesieni jak na skrzydłach dawali z siebie wszystko.
Emocji na trasie nie brakowało. Nie obyło się bez groźnie wyglądających gleb, ryzyko wkalkulowane jest w ten sport, zawodnicy skaczą, wręcz latają na rowerach na milimetry przeciskając się między drzewami. Mimo, że kilka wypadków wyglądało dosyć groźnie, skończyło się na potłuczeniach i odrapaniach.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW