Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Sensacja w teczkach - nowe szokujące odkrycia dziennikarzy!
dodano 04.09.2007
Dziś w godzinach popołudniowych, połączone, zmasowane siły dziennikarzy "Rzeczypospolitej", "Gazety Wyborczej", tygodnika "Wprost" oraz "Gazety Polskiej" dokonały doskonale zorganizowanej inwazji na główną siedzibę Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie.
Jak donosi nasz korespondent, celem tego pierwszego w historii współczesnego dziennikarstwa szturmu redaktorów na instytucję publiczną było opanowanie wszystkich potencjalnie nośnych tematów na pierwszą stronę jutrzejszego wydania, oczekujących na swoje pięć minut w teczkach Macierewicza. Dziennikarze dzierżąc w dłoniach pałki, kastety, dwa antyczne obrzyny produkcji radzieckiej oraz po jednym egzemlarzu „Biblii początkujących myśliwych” (d. „lista Wildsteina”) na głowę, wydając wrogie pomruki wdarli się do gmachu IPN, sterroryzowali dwóch emerytowanych pracowników ochrony naturalistyczną fotografią Andrzeja Leppera siedzącego na kolanach posła Łyżwińskiego (zdjęcie było fotomontażem, tak naprawdę Lepper siedział na kolanach Jarosława Kaczyńskiego), przedarli się przez testowany od 2001 roku system antywłamaniowy i sprawnie opanowali pomieszczenia Instytutu. Już po kilku minutach z archiwum IPN zaczęły dochodzić głośne westchnienia, pomruki i okrzyki niemal erotycznego uniesienia oraz odgłos pospiesznie pisanych sms-ów.
Pomimo prób odzyskania kontroli nad budynkiem, podejmowanych przez pracowników ochrony, dziennikarzom udało się zachować strategiczne pozycje i uzyskać szereg informacji stawiających powszechnie znane postacie w zupełnie nowym świetle. Udało nam się nieoficjalnie dotrzeć do niewielkiej części tych informacji i podajemy je Państwu jako pierwsi.
- Agent o pseudonimie „Prosiaczek” był zapewne najsłabiej zakonspirowanym agentem w historii wywiadu PRL. Ustaliliśmy, iż było to jego prawdziwe imię. Podszywając się pod najlepszego przyjaciela i wykorzystują jego łatwowierność, donosił na Misia Uszatka niemal codziennie. Zachowały się jego dokładne raporty opisujące m.in. częstotliwość i charakter spotkań Uszatka z Panią Przedszkolanką - na tej podstawie „Prosiaczek” sugerował pozyskanie Misia Uszatka dla celów operacyjnych za pomocą delikatnego szantażu - istniały ponoć zdjęcia [niestety nie udało nam się ich odnaleźć] Uszatka oraz Pani Przedszkolanki (najprawdopodobniej również agentki SB) w niedwuznacznych pozycjach na klapniętym łóżku Misia. Oficer prowadzący „Prosiaczka” sprawę ją jednak zamknął, uznając iż materiał przez niego zebrany, jak i sam Miś, nie przedstawia większej wartości operacyjnej. Rozgoryczony „Prosiaczek” złożył jeszcze kilka meldunków, po czym próbował umoczyć Uszatka na własną rękę – w tym celu podstępnie spił pewnego znanego aktora telewizyjnego, licząc na jego współpracę; aktor ten miał na zakończenie dobranocki znienacka zaprezentować na antenie odrzucone przez SB fotografie kompromitujące Misia. Plan ten również nie wypalił, aktor bowiem zgubił, bądź zapomniał wziąć do studia owych feralnych zdjęć i zdenerwowany ich bezskutecznymi poszukiwaniami w trakcie programu, kazał pod sam jego koniec publicznie pocałować wszystkim misia w dupę. Po tej nieudanej prowokacji agent „Prosiaczek” zamilkł na zawsze, na wiele jednak lat szkodząc poważnie Misiowi.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW