Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Polski Związek Piłki Męczeńskiej
dodano 14.06.2008
Różne rzeczy można robić na kolanach. Ale w piłkę raczej się nie pogra.
I.
Oglądaliśmy ten mecz w sporym gronie, dość międzynarodowym, ale przekonanym o słuszności polskiej sprawy (bo w końcu ktoś musiał Brytyjczyków pomścić, i Chorwatom dokopać). Jak było, wiadomo. Jak się skończyło, też wiadomo. Siedzieliśmy potem jeszcze trochę, dopijaliśmy piwo i gadaliśmy.
"Tak naprawdę, to teraz Polacy będą w swoim żywiole" - M. tłumaczyła zatroskanym Brytyjczykom. "Ktoś nas w końcu skrzywdził." M. nie jest ekspertem w sprawach piłki. Ale tutaj akurat trafiła w sedno, i przytaknąłem jej znad mojego kufla tego wieczoru, wiedząc, co będzie się dziać nazajutrz.
I działo się. Kibice wieszają psy na arbitrze (nawet tutaj), domagają się zmiany przepisów (zwłaszcza tutaj) i generalnie Rejtan, Targowica, Czwarty Rozbiór. Zniszczono nasze marzenia, mówią. Czy my zawsze musimy mieć pecha?
Musimy, bo tak nam wygodniej. Porażka z Niemcami to też nie nasza wina, też dziejowa niesprawiedliwość, bo przecież Klose, bo Podolski...A z Austrią, no, to wiadomo. "Angol". Antychryst.
II.
Oglądam piłkę od dziecka, kopię równie długo. Cieszę się i płaczę, tak samo jak wszyscy. Kiedy Dudek bronił karne Liverpoolowi, tańczyłem na stołach w angielskim pubie, i wszyscy wiedzieliśmy, o co chodzi. Piłka nie jest dla mnie sprawą polską, nie jest powodem do jakiegokolwiek patriotyzmu. Widzieć dobry mecz, genialne zagranie, pokopać z kumplami, nieważne z którego są osiedla - to się dla mnie liczy. Nie mam zamiaru wypisywać na murach wyznania wiary w jakikolwiek klub, nie będę udowadniać nikomu swojej wyższości kijem bejsbolowym. Będę dalej oglądał każdy mecz na Euro. Kibicowal każdej drużynie, która odważy się zagrać dobry futbol.
I na pewno, ani trochę, nie będę opłakiwał biało-czerwonych.
III.
Jest kilka sposobów dostania się do ćwierćfinału wielkiej piłkarskiej imprezy.
Można zagrać dwa mecze: z mistrzami i wicemistrzami świata. Wbić mistrzom trzy gole, wbić cztery bramki wicemistrzom. Grać beztrosko, bezbłędnie, zespołowo. Cieszyć się każdą minutą gry, z niedowierzaniem patrzeć, jak wszystko się klei, jak wychodzi. Wiecie, o kim mówię?
Można też zagrać dwa inne mecze: z bardzo silną i bardzo słabą drużyną. Można pogodzić się z porażką w pierwszym meczu już na długo przed tym, zanim on się rozpocznie - uwierzyć w to, że wciry są przeznaczone. Z bardzo słabą drużyną można zagrać bardzo słaby mecz. Bronić strzały każdą częścią ciała bramkarza. Strzelić gola ze spalonego. Osiąść na laurach i stracić gola po głupim faulu. Można mieć pretensje do całego świata. Potem pokonać Chorwatów, i (na skutek cudu, fuksa, i matematyki) awansować. Wiecie, o kim mówię?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW