Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ateiści w służbie życiu i Kościołowi
dodano 16.06.2008
NIE każdy ateista jest lewakiem.
"Naprawdę, niewierzący TEŻ słuchają Radia Maryja!
Raz po raz dowiaduję się... Ekscelencjo, jeszcze wczoraj ktoś mi mówi:
>W moim bloku człowiek o przeszłości bardzo komunistycznej,
ateistycznej, dalej mówi, że nie wierzy, ale co? Słucha Radia Maryja.
I mówi: Tu jest prawda! Słucha<. Takich ludzi jest więcej.
Jeżeli ktoś jest mądry, to posłucha, nie da się zmanipulować
- nawet, gdyby wszystkie telewizje inaczej mówiły".
o. Tadeusz Rydzyk
Za słowa, które właśnie zacytowałam, Ojciec Dyrektor powinien dostać Nagrodę Nobla. Albo przynajmniej pudełko czekoladek, bo nie wiem, czy mężczyznom wypada kupować kwiaty. Długo czekałam, aż jakiś mądry katolik zauważy, iż niewierzący też mogą być fajnymi ludźmi o rozsądnych poglądach. I doczekałam się! W niniejszym tekście zajmę się niezwykle poważnym i powszechnym problemem, jakim jesteśmy my, ateiści. Piszę "my, ateiści", bo moje wcześniejsze deklaracje, jakobym była agnostyczką, są już przeterminowane.
My, ateiści (wbrew tytułowi "oświeconych", jaki samozwańczo sobie nadaliśmy) mamy ograniczoną pojemność mózgu. Nie pojmujemy tego, co dla wierzących jest naturalne i oczywiste. Nic więc dziwnego, iż wszystko trzeba nam tłumaczyć "na chłopski rozum", bo i rozum jest dla nas podstawowym źródłem poznania świata. Wierzącemu wystarczy powiedzieć, że coś jest grzechem, aby to odrzucił i uznał za niewłaściwe. Żeby trafić do ateisty, trzeba w prosty, przystępny sposób prezentować różne argumenty i tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć... Jesteśmy jak tani iPod, do którego - ze względu na niewielką pamięć - nie można wgrać wszystkiego. Pewnego poziomu nigdy nie osiągniemy*.
Niektórzy wierzący twierdzą, iż "ateiści z odzysku" są osobami okaleczonymi duchowo. I chyba mają rację... Był czas, kiedy bardzo mocno wierzyłam w Boga, a inni ludzie nazywali mnie dewotką i wróżyli mi karierę zakonnicy. Kiedy miałam 10 lub 11 lat, zobaczyłam Niezidentyfikowany Obiekt Latający, który pędził po niebie, migając światłami jak karetka pogotowia. Nigdy nie zapomnę przerażenia, jakie wtedy mnie ogarnęło. Niespodziewanie pomyślałam: "Nic mi się nie stanie, bo Jezus jest ze mną!" i opuścił mnie cały strach. Moje ciało momentalnie pozbyło się gęsiej skórki, serce przestało łomotać... Choć dzisiaj jestem pewna, iż UFO było zwykłym, nocnym samolotem, podziwiam siebie za wiarę, którą wówczas "miałam w obfitości". Szkoda, że obecnie nie jestem zdolna do takich szybkich reakcji na myśl o Chrystusie...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW