Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Popularny parytet
dodano 23.02.2010
Sądzę, że listy wyborcze nie są dobrze konstruowane. Może nie jestem mądrzejsza od pana Palikota, ale ładniejsza – pewnie tak. A już na pewno jestem od niego grzeczniejsza. Pani Mucha natomiast jest miła tak jak ja i ładna, i mądra.
Szanuję panią profesor Liszcz. Nie tylko dlatego, że jest mądra. Także za to, że wyrwała się z biednej wsi bez frymarczenia swoją godnością. Także za to, że gdy zdobyła pozycję społeczną wraz z przyjaciółkami pomagała dziewczynie w potrzebie. Cenię panią Sierakowską bo z równą pracowitością zajmowała się nauczaniem, jak posłowaniem. Z taką samą gracją poruszała się po warszawskich salonach, jak i w wiejskiej chałupce popijała herbatkę z inwalidką na wózku.
Podziwiam panią profesor Gilowską, głównie za pasję, z jaką mówiła o demokracji, której fundamentem są samorządy budujące na głębokiej prowincji drogi, wodociągi i kanalizację. Panią Tokarską poważam za oddanie, z jakim kiedyś zarządzała popegeerowską gminą, a teraz najbiedniejszym w Europie województwem lubelskim.
Wszystkie te panie budzą respekt swoim charakterem. Można by powiedzieć: niezłomnym, gdyby kultura tabloidów nie zepchnęła tego pojęcia do lamusa. Dziś popularność zdobywają panie, głoszące wszem i wobec, że afery seksualnej nie było, bo bez ich udziału być nie mogło. Popularni są panowie publicznie prezentujący sztucznego penisa lub noworodka spłodzonego z kobietą niewiele starszą od pierworodnego syna.
Czyż taka popularność nie ma tej samej wagi co parytet? Co nam daje dyskusja o równowadze płci w polityce? Ale o roli kobiet (i mężczyzn) w życiu prywatnym i publicznym dyskutuje się lekko, łatwo i przyjemnie. Każdy może coś powiedzieć na ten temat. Podobnie jak na temat aborcji. I jeszcze ta… ekologia. To też dobry temat. Chrońmy góry i lasy! Nie będziemy gadać o synantropizacji, bo co nas obchodzi, że orzeł bielik wybrał na siedzibę puławskie Azoty, a nie ośnieżone szczyty gór.
Synantropizacja to pojęcie równie skomplikowane jak ordynacja. Zwłaszcza polska ordynacja wyborcza. Pewnie dlatego trudno zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć prostemu obywatelowi subtelne różnice między ordynacją większościową, a proporcjonalną. Można by zauważyć, że „proporcjonalność” odbiera wyborcom bezpośredni wpływ na obsadę parlamentu. Posłowie są nominowani przez partie, a nie są wybierani przez wyborców. Można by się zastanawiać, czy „proporcjonalność” nie jest wyborem złym dla przyszłości Polski, jej suwerenności i niepodległości, jej rozwoju i siły.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW