Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Symbioza służb i mediów
dodano 05.08.2008
O tym, że służby specjalne i media są „zblatowane” ze sobą – jest wiadome od dawna.
Sumlińskiemu postawiono wiele zarzutów, w tym zarzut łapówkarstwa, łącznie z Aleksandrem Lichockim, zarzut przewłaszczenia wielu tajnych dokumentów.
W trakcie majowych przesłuchań ABW w mieszkaniach Sumlińskiego i jego rodziny zabezpieczyła wiele dokumentów wskazujących na jego korupcję, w tym handel aneksem raportu Antoniego Macierewicza. Niestety, pod wpływem prawicowych mediów i jazgotu polityków PiS – nie zdecydowała się wtedy na wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Pomimo, że oskarżenie, o tym, że Sumliński obiecał wykreślenie (przy pomocy Lichockiego) nazwiska jednego z oficerów WSI z aneksu, za kwotę 200.000 zł – wyglądał bardzo poważnie.
Prokuratura po trzymiesięcznym dochodzeniu, zdecydowała się jednak na wystąpienie o tymczasowy areszt dla Sumlińskiego, i po apelacji w sądzie okręgowym, uzyskała taką zgodę. Sąd, po analizie materiałów stwierdził, że
materiał dowodowy zebrany przez prokuraturę wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że Sumliński popełnił zarzucane mu przestępstwa.
Sumliński miał otrzymać postanowienie sądu, jednak nie czekał na nie i następnego dnia udał się do Kościoła Stanisława Kostki, na Żoliborzu (parafii księdza Popiełuszki…) i podciął sobie żyły.
Nie omieszkał jednak zostawić na portalu niezależna.pl listu otwartego, o tym jakoby cała sprawa był prowokacją służb specjalnych.
Warto ten list przeczytać. Można się z niego dowiedzieć, jak ten stosunkowo niepozorny człowiek głęboko i bezkrytycznie wszedł w życie służb, jak był przez nie traktowany – jak był przez nie prowadzony. Sumliński w liście tym opisuje sprawy, które zapewne wielu jego byłych i obecnych kolegów dziennikarzy nie chciałoby, aby ujrzały światło dzienne. Nie wiem, czy Rafał Kasprów, lub Jan Piński są zadowoleni z odkrycia przez Sumlińskiego kulis ich pracy.
Sumliński bezkrytycznie przyjmował wiedzę, serwowaną mu przez byłych oficerów jeszcze PRL-owskiego WSW, WSI, czy ABW. Nie ukrywa przyjaźni z wieloma z nich, z Aleksandrem Lichockim, jak sam twierdzi, łączą go relacje daleko przekraczające stosunki informator – dziennikarz.
Cała ta akcja, być może wynika z emocji i nerwowości samego Sumlińskiego. Oglądając go w maju w programie Jana Pospieszalskiego, „Warto rozmawiać”, określenie „neurotyczny” wobec niego wydawało mi się zbyt łagodne. Jednak szum medialny, otoczka, histeria prawicowych dziennikarzy, próby przyrównania czynu Sumlińskiego w żoliborskim kościele do śmierci Barbary Blidy – stawiają pod znakiem zapytania te wnioski, że był to akt desperacji zaszczutego człowieka.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW