Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Astma - Justyna ma rację!
dodano 08.03.2010
Ile procent kibiców wiedziało przed igrzyskami, że w sportowej czołówce są astmatycy, którzy biją rekordy zażywając specyfiki zawierające substancje zakazane zdrowym sportowcom?
Kto słyszał o astmie na igrzyskach?
Gdyby ktoś powiedział, że światowa czołówka narciarskich biegaczek cierpi na astmę*, to bym uznał to za informacyjne przekłamanie, choćby błędny przekład z języka obcego (co często mediom się zdarzało). Gdyby ktoś powiedział, że panie zdobywające medale w ciężkich zimowych dyscyplinach mają zgodę międzynarodowej organizacji na zażywanie leków zawierających składniki, które nieastmatyczkom są zabronione, to uznałbym to za zamach na logikę i uczciwość w sporcie.
A jednak to prawda! Tak właśnie jest i o tym powiedziała nasza najlepsza zawodniczka - Justyna Kowalczyk. Może powinien tę aferę wyciągnąć na światło dzienne jakiś znany dziennikarz, może działacz, ale skoro nikt z nich nie miał danych albo odwagi, no cóż, pozostało to na barkach p. Justyny, która jest w końcu najbardziej zainteresowaną osobą w tym skandalu, nie licząc nas, podatników, którzy miliony złotych dajemy na sport, liczymy na duże efekty, natomiast jacyś cwaniacy te osiągnięcia nam zabierają sprzed nosa.
Polka uważa, że "Norweżka Marit Bjoergen nic by w Wankuwerze nie osiągnęła, gdyby nie przyjmowane przez nią leki na astmę". Ma prawo tak uważać, bo to ona od lat "robi w branży", nie my.
W Polsce panuje przeświadczenie, że jeśli ktoś jest chory, to może pracować w biurze, na ciepłej (w dosłownym znaczeniu) posadce, nie zaś tyrać (to przecież praca w trudnym zawodzie zimowego sportowca) zmagając się z nartami i kijkami. Każdy z nas, kiedy złapie lekkie przeziębienie, idzie zwykle do lekarza; ba, medycy wręcz nakazują izolację i rekonwalescencję. Przecięty Polak (pracownik i pracodawca) uważa, że będąc chorym nie można świadczyć pracy, natomiast na igrzyskach pokazują stado zawodowych niemal paralityków na dozwolonym haju.
Gdzie logika?
Na logikę, to można byłoby sądzić, że albo chory sportowiec zajmuje końcowe miejsce z oczywistych względów (skoro poza sportem świata i innej kariery nie widzi), albo leczy się pomiędzy występami wszelkimi dozwolonymi sposobami, albo ryzykuje doping i gorzko tego żałuje w razie kontroli. Okazuje się, że prosta słowiańska logika ustępuje przed wyrafinowaną i skomplikowaną logiką międzynarodowych działaczy i lekarzy sportowych, bowiem zgodnie z nią można tuż przed zawodami zażyć środki ogółowi... zabronione.
Ciekawe, ile jeszcze podobnych bezsensów istnieje (i nie zdajemy sobie z tego sprawy) albo niebawem zostanie zalegalizowanych przy aprobacie naukowców z bogatych państw lub koncernów...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW