Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Polska zima
dodano 15.02.2007
Ciężko byłoby pisać o zimie jako takiej: śnieżnej, białej i lodowatej. Mnie natomiast chodzi nie o porę roku kojarzącą się z lepieniem bałwana, której w tym roku jest jak na lekarstwo. Chodzi mi o sezon zimowy w wykonaniu polskich sportowców.
Emocje związane z okresem zimowym nieodłącznie kojarzą się wszystkim tylko i wyłącznie z Adamem Małyszem. W tym roku jednak emocji mieliśmy całą gamę i wybór był tak duży, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Największym sukcesem polskiego sportu w okresie przypadającym od listopada do lutego było w moim przekonaniu srebro mistrzostw świata w piłce ręcznej. Tak, właśnie w piłce ręcznej, a nie w siatkówce.
Piłka ręczna jako taka nie istnieje w świadomości przeciętnego Polaka i mam wrażenie, że mało kto (ja również zaliczam się do tej grupy, choć może trochę z winy mediów) wiedział, że coś takiego jak mistrzostwa świata odbywa się akurat w styczniu bieżącego roku, i że Polacy się do owych mistrzostw zakwalifikowali. Od meczu z Rosją (niestety inne były tylko dostępne w Polsacie Sport) szybko przechodziłem, chyba z całym krajem, przyśpieszony kurs gry w szczypiorniaka. Jako długoletni fan piłki nożnej, śmiem twierdzić, że piłka ręczna jest sportem równie ekscytującym, a ponadto o wiele bardziej fizycznym, ba, nawet brutalnym niż „kopana.” Klęcząc przed telewizorem podczas meczu Polska-Dania i później podczas finału, dochodziłem do wniosku, że Małysz może już każdy swój występ kończyć na pięćdziesiątym miejscu byle tylko Polacy wygrali. No cóż, raz się udało, drugi raz już nie, ale i tak chyba na zawsze będę pamiętał wcześniej nieznaczące nic nazwiska Bielecki, Tkaczyk czy Jurecki lub Wleklak.
Oczywiście bezapelacyjnym sukcesem było też srebro siatkarzy w dalekiej Japonii. Tutaj czas był przeciwko nam, mecze o trzeciej i piątej rano potrafią później zburzyć cały porządek życia rodzinnego i zawodowego. Z nami za to od początku był Polsat, dlatego też każdy mecz można było obejrzeć. Co prawda emocje zaczęły się dość późno, bo od meczu z Rosją, ale za to cóż to były za emocje! Chyba pięć razy dzwoniłem do pracy, że się spóźnię, a w pokoju wydeptałem chyba ścieżkę od drzwi do okna. Emocje potem też były, aż do końca i znowu ten ostatni raz się nie udało, no, ale i tak duma narodowa rozpierała chyba w tych dniach każdego z nas.
Dla tych, co nie przepadają za sportami drużynowymi, były też inne sukcesy, mniej spektakularne, ale zawsze. W skokach narciarskich odrodził się znowu Adam Małysz, a inni polscy zawodnicy zwłaszcza Kamil Stoch i Piotr Żyła nawet są w stanie regularnie punktować. W biegach narciarskich Puchar Świata wygrała też w Estonii Justyna Kowalczyk, a ogólnie cały sezon ma dość udany, o czym świadczy wysokie dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej. No a ponieważ zbliżają się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, w jakże szczęśliwej dla nas obecnej zimy Japonii, jest nadzieja, że jakieś medale tam zdobędziemy. Co się tyczy owych medali to trochę mniej szczęścia mieliśmy w biatlonie, bo choć nasza najlepsza biatlonistka Magdalena Gwizdom fenomenalnie zaczęła sezon, raz stając na najwyższym podium, raz na drugim, a raz na najniższym to jednak jej forma na mistrzostwach była tylko przeciętna. Większe nadzieje można było wiązać z Tomaszem Sikorą, który przecież już we włoskiej Anterselvie wygrywał. (1995) Było bardzo blisko i w pierwszych dwóch biegach, odpowiednio miejsce 5 i 7, prawdziwy pech odebrał Sikorze medale. Niestety potem było już gorzej, ale te wysokie miejsca i tak powinny być dużym sukcesem w naszym kraju, w którym ku mojemu wielkiemu ubolewaniu Tomasz Sikora nie był nawet w pierwszej trójc najlepszych sportowców ubiegłego roku przegrywając np. z Robertem Kubicą.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW