Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ostatni Traper Rzeczpospolitej
dodano 17.06.2008
Czy polski "Dziki Zachód" po wielu dziesięcioleciach stał się dobrą ojczyzną dla potomków repatriantów z rożnych regionów Drugiej Rzeczpospolitej? Na czym polega dzikość i ciężkość tzw. Ziem Odzyskanych?
Miałem sen, do ogromnego bloku mieszkaniowego podkradł się złodziej. Najpierw przeskanował wzrokiem okna, potem uniósł się w powietrzu jak balon i przez uchylone okno jednego z lokali wpłynął do środka. Wszystkie mieszkania o dziwo były opuszczone, złodziej miał łatwą robotę, przechodził od mieszkania do mieszkania, w ścianach były drzwi, które same się otwierały. Szabrownik był w amoku, po pewnym czasie rytm grabieży zmalał, z wolna następowało zażenowanie. - Czy jest tak jak być powinno? Nie ma ludzi, pełno jest przedmiotów, nic tylko brać do woli, ale gdzie są ludzie! Strach pojawił się nieoczekiwanie poprzedziła go determinacja, chęć ucieczki na zewnątrz, jednak nic z tego! Z tej budowli nie ma wyjścia, błądzi się po niej, aż do śmierci!
Na pomysł przejścia beskidzkiego szlaku GSB wpadłem podczas okazjonalnej wycieczki w Beskid Śląski. Głośno wówczas powiedziałem: a gdyby tak pociągnąć tę ścieżkę do końca i to zimą! Trzeba było czasu żeby się w tym temacie rozeznać, ale wszystko poszło swoim torem i tak rozeszła się wieść, że idę, że jestem w centrum, że kraj mnie obserwuje.
Pierwsze dni były krytyczne, pokusa by zrezygnować atakowała. Przykładowo: Pędzi wyciąg w górę obok człowieka, a tu trzeba wchodzić na Czantorię z 30-kilogramowym bagażem, w takich chwilach nie można pękać.
Jestem Kaszubem, ciągnie mnie zimą w góry. Lato jest czymś innym, wszędzie pełno ludzi miejskiego gwaru na szlakach. Karpaty to rozlegle pasmo, a w tym miejscu nie było mnie od schyłku lat osiemdziesiątych wówczas, gdy cały ten tabor świeżo był postawiony. Przebywałem, tu na waleta..., mam wyjątkowy charakter. Ówczesny właściciel postawił mi ultimatum, ale ja uparłem się przy swoim! Ze mną jest tak, że już jesienią główkuję, aby zacząć wędrówkę. Na pewno już nie wymyję cuchnącego piwem czajnika; to se już ne vrati, ale po 20 latach zadośćuczynię w inny sposób, znowu jestem w tym samym miejscu.
- Potencjalnie w tym samym, bo las urósł i już nie widać skał, a jeszcze dziesięć lat temu przebijało przez drzewa jak ktoś się drapał tam gdzie go nie swędzi.
Góry, to góry, skały są czystą gimnastyką podbudowaną narcyzmem napinaczy, prawda brzmi okrutnie, w Tatrach, większość z nich nie urobiłaby prostej drogi.
- Masz punkt odniesienia siedmiotysięcznik w Himalajach.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW