Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Numer na klasyfikację, czyli jak nas robią w konia.
dodano 08.06.2010
Polskie - i nie tylko polskie - prawo pełne jest
Jak to widzi obywatel? Nie mający prawniczego wykształcenia matołkowaty obywatel podnosi czasami w tym miejscu wrzask i pyskuje, że prawo ma być „spójne”, „czytelne” i „sprawiedliwe”, a jak jest wyjątkowo upierdliwy, to dodaje jeszcze „niesprzeczne”. No i widać od razu, że naprawdę jest to matoł. No bo gdyby takie było, to albo generowałoby dobre podziały i było stale modyfikowane aby tej dobroci podziałów nie psuć, albo wymagałoby od prawników myślenia. Co gorsza, wszyscy musieliby myśleć w ten sam sposób, tzn. poprawnie. No i co najważniejsze, mogłyby być kłopoty z realizacją społecznych celów funkcjonowania prawa. Jednym z nich jest służebna rola prawa wobec sprawującego władzę. Co bardziej durnowaty Czytelnik (jestem przekonany, że wśród Czytelników tego tekstu takich nie ma) może tu zakrzyknąć, że to dobrze, bo przecież władzę w państwie demokratycznym sprawuje lud, czyli my wszyscy. Jeśli ktoś z Państwa czyta to na kacu lub nie całkiem jeszcze rozbudzony, to przypomnę że w demokracji przedstawicielskiej lud sprawuje władzę pośrednio. Biedak pije np. szampana ustami swych reprezentantów. Powtórzę też za Monteskiuszem, że prawnicy są podporą jednego z filarów władzy, władzy sądowniczej. Czy była gdzieś kiedykolwiek władza, która sama by się do czegoś przymuszała? Np. do myślenia? Toż władza ma właściwe (tj. wygodne dla władzy) postępowanie wymuszać na innych, nie na sobie samej! Zmuszanie się do tego, czego nie lubimy, to – poza chodzeniem do dentysty i zażywaniem gorzkich leków – masochizm, czyli zboczenie, które do etosu władzy ma się jak pięść do nosa. A chyba nikt nie chciałby mieć we władzach, w szczególności sądowniczych, zboczeńców! Ale upierdliwi, a matołowaci obywatele czasem tego nie kumają.
Co z tym można zrobić? No to co ma przedstawiciel władzy prawniczej tj. sądowniczej lub – częściej – prokuratorskiej uczynić by takiego typa spławić? Można to zrobić tak. Typ pisze, że nie podoba mu się jakaś sytuacja lub czyjeś zachowanie. Uprzejmość zabrania powiedzieć mu, zwyczajnie, po polsku „spadaj”. Ale to przecież prokurator klasyfikuje posiadane opisy sytuacji i czynów, które do nich doprowadziły. No to można czyn, który normalny człowiek zaliczyłby do zbioru Ai (np. pobicia), zaklasyfikować do zbioru Aj (np. wymuszenia). Ale do wymuszenia konieczne jest określone żądanie pod adresem pobitego. A jeśli facet dostał w mordę dlatego tylko, że jakiś pijaczek uznał, że musi akurat dać komuś w pysk, bo żona wystawiła go za drzwi, to o wymuszeniu nie może być mowy. Ale opowieść pokrzywdzonego zakwalifikowano jako wymuszenie, więc przestępstwa nie ma. Bo nie było wymuszenia. I po kłopocie. Jeszcze lepiej można upierdliwego typa spławić, jeśli – chcąc prokuraturze pomóc – napisze za dużo. Ja, kilka lat temu, byłem przez mych przełożonych szykanowany. Napisałem więc, że oskarżam ich o szykanowanie mnie i dodałem, że jest to (owo szykanowanie) nazywane również mobbingiem. Podkreślam słowo „również”. I dostałem odpowiedź, że prokuratura sprawę olewa, bo w prawie polskim nie ma przestępstwa pod tytułem „mobbing”. Szykanowanie, o które oskarżałem szefostwo, akurat było, ale mobbing wprowadzono rzeczywiście rok lub dwa później.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW