Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Bieg po zdrowie
dodano 06.03.2007
I tak to po latach nieświadomości dochodzę do wniosku, że aby chorować, trzeba mieć żelazne nerwy i końskie zdrowie.
Etap trzeci. Popołudnie, godzina siedemnasta. Na czterdzieści minut przykleiłam się do krzesła w poczekalni przychodni, za to w ręku trzymam komplet badań. Zmęczona, szara i brzydka, coraz trudniej łapiąca kontakt z rzeczywistością, ale pełna nadziei- może wreszcie dowiem się, co dalej z tymi tajemniczymi zmianami na skórze mojego dziecka. Przede mną już tylko długowłosy przedstawiciel medyczny i ja. Nagle jak burza wpada do poczekalni żwawa emerytka. Bez pytania, bez żenady wciska się przed zdezorientowanego chłopaka. „Ja miałam na za piętnaście czwarta”. I zamknęły się za nią drzwi. I tyle. A mi opadły ręce.
Bieg po zdrowie. Ta mini sztafeta wymęczyła mnie jak maraton. Na chorowanie słabe mam nerwy. I wciąż mnie dziwi i szokuje to, że najbardziej spieszą się ci, którzy pozornie mają najwięcej czasu; że najwięcej jadu w tych, którzy go mieć nie powinni; że najwięcej zrozumienia oczekujemy od tych, którzy go mają najmniej; że najbardziej rześcy to ci, którzy pozornie są najbardziej chorzy. Dotychczas nie miałam zbyt silnej motywacji, a może za mało chorowita jestem, by uczęszczać do takowych miejsc. Teraz cóż, obowiązki, odpowiedzialność- siła wyższa. I tak to po latach nieświadomości dochodzę do wniosku, że aby chorować, trzeba mieć żelazne nerwy i końskie zdrowie. A alternatywą dla cieniasów może być tylko gruby portfel, leczenie siłą woli bądź porady wirtualne. O!
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW