Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jakie wnioski po podberlińskiej katastrofie?
dodano 05.10.2010
Czy wrześniowa katastrofa czegoś nas nauczy?
Mamy zbyt wiele wypadków na naszych drogach, kiedy to kierowcy ciężarówek, próbując ominąć innych użytkowników, przewracają swe wielkie auta z nasypów, niszcząc pojazd, ładunek (a ten - bywa - może eksplodować), zwykle zaś i tak są ofiary w ludziach. Takie szlachetne a nieracjonalne odruchy powinny być tłumione i ćwiczone na symulatorach. Oczywiście trudny jest wybór – ratowanie nieznanego dziecka na jezdni a poświęcenie wielu swoich pasażerów. Takie dylematy moralne nie są do pozazdroszczenia, zwłaszcza że czas decyzji to dosłownie sekundy, jednak potem przez lata procesów takimi sprawami zajmują się już zawodowi prawnicy, zaprawieni w bojach, którzy nie pozostawią suchej nitki na żadnym z kierowców. Ponieważ kierowcy są z dwóch państw, przeto powstaną podziały biegnące według sympatii, nie zaś według winy, zatem cały proces będzie ciekawym testem na bezstronność obu narodów.
Katastrofa w Niemczech jest przykładem na to, że chcąc uratować się przed stłuczką albo zwykłym (przeciętnym) wypadkiem, można spowodować tragedię i to największą w okolicy. Będą nas tam pamiętać przez lata, wiążąc oczywiście owo wydarzenie z przymiotnikiem ‘polski’, co nie przyniesie nam chluby. Poprzedni, jeszcze tragiczniejszy wypadek, wydarzył się pod Grenoblami*** (22 lipca 2007, także w niedzielę, również w porannej porze; wówczas zginęło 26 osób), kiedy to młodemu kierowcy polecono zjechać stromą drogą Napoleona, do której przejechania nasz autokar nie był przygotowany, zaś specjalny system hamowania w górach nie był dobrze rozpoznany przez obsługę wozu. Po tragediach, na miejsce nieszczęść przybywają nasi pierwszoplanowi politycy w otoczeniu wipów z państw zdarzenia oraz dziennikarzy. Nie o takich śladach naszej polskiej obecności w świecie marzyliśmy...
Można także wspomnieć o architektonicznym błędzie – omawiany wjazd (droga dolotowa do głównego ciągu autostrady) wprawdzie przechodziła pod wiaduktem i włączała się w główną jezdnię poza nim, jednak w rejonie zakończenia ostrego zakrętu (a ten był przed filarami) powinny być ustawione bariery uniemożliwiające wypadniecie zbyt szybko jadącego auta wskutek poślizgu na mokrej nawierzchni. Gdyby włączające się do ruchu auto wpadło na autokar za przeprawą, to pojazd z pasażerami nie wjechałby na filary, lecz na pas zieleni oddzielający oba kierunki ruchu, na którym najczęściej znajdują się odbojnice ochronne. Ponadto - auto wjeżdżające na końcu drogi dojazdowej (lub wcześniej, ale poza zakrętem) miałoby znacznie mniejszą energię kinetyczną w kierunku prostopadłym do naszego autokaru, natomiast energia ta, w momencie wypadnięcia z trasy (podczas poślizgu) była parokrotnie większa.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW