Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Bluzgiem w dal, czyli historia pewnej olimpiady
dodano 26.08.2008
Światła zgasły, trybuny opustoszały, ostatni sportowcy wracają do swoich krajów. Jednakże nie mniej, a może jeszcze bardziej emocjonujące igrzyska rozegrały się nie w Pekinie, lecz u nas w kraju - w internecie.
Występy Polaków jakie były każdy widział, choć niewykluczone, iż każdy widział to, co chciał i na czym innym skupił swoją uwagę. Jedni cieszyli się z każdego zdobytego przez naszych medalu, a inni narzekali, narzekali i po stokroć narzekali, tak jakby ktoś im za to psioczenie jakieś bajońskie sumy płacił. A to że wycieczka za pieniądze podatników pojechała, a to że medali zdobywać nie chcą, transmisje są do bani, komentatorzy do niczego. Dodatkowo, swoimi obserwacjami, choć bardziej właściwy byłby zwrot „utrwalonymi przez lata poglądami” nie omieszkali podzielić się z innymi w internecie. I tak krok po kroku, a właściwie post za postem zaczęły się internetowe igrzyska, ot taki polski Pekin. Konkurencji zostało rozegranych bez liku. Mianowicie narzekanie indywidualne oraz grupowe, bluzg w dal czy też rzut wyzwiskiem, co więcej sztafeta gnojeniowo–roszczeniowa, czy też wszechstronny konkurs sędziego wierzchowego, jako że nas zawsze jakiś sędzia musi skrzywdzić i „pewne” zwycięstwo odebrać. No cóż, teraz do kompletu możemy rozegrać kolejną konkurencję pod tytułem: szukanie winnego, czy też bardziej swojsko „to nigdy my, to zawsze oni!”
Przeglądanie komentarzy pojawiających się jak grzyby po deszczu pod wszelkimi informacjami na temat wygranych bądź porażek sportowców u niejednego mogło wywołać przygnębienie. Smutny to obraz, gdy wpierw miesza się z błotem sportowców oraz broniących ich ludzi, krzyczy się, że przegrany jak Polak, a potem, po zdobytym medalu, jakby nigdy nic obwieszcza się wszem i wobec, że przecież zawsze się w naszych wierzyło. No cóż, do kompletu dodałabym zawistny jak Polak. Nie chcę być tutaj źle zrozumiana. Nie odbieram ludziom prawa do odczuwania żalu, rozczarowania, zawiedzionych nadziei, jednakże uważam, iż powinny być pewne granice. Prawie się popłakałam, gdy siatkarze przegrali z reprezentacją Włoch, ale nigdy nie traktowałam sportowców jako chłopców i dziewczyny do bicia, na których przelewałabym wszystkie swoje frustracje, a odnoszę wrażenie, iż przeciętny internauta właśnie takowy obraz siebie podczas tej olimpiady „wyklikał”. Byle się na kimś wyżyć za nudne, nieciekawe, pełne rozczarowań życie. Jak przysłowiowemu Kowalskiemu nie udało się w pracy podwyżki wywalczyć to stratę tę miał mu powetować siatkarz, wioślarz czy też pływak.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW