Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Paszczur" - opowiadanie dla dzieci
dodano 26.08.2008
Pierwsze opowiadanie Natalii Julii Nowak, napisane specjalnie DLA DZIECI!
ROZDZIAŁ PIERWSZY:
Było zwykłe, lipcowe przedpołudnie. 10-letnia Marietta Faszyńska, którą wszyscy nazywali Faszyną, spędzała wakacje u swojego kuzyna - Nataniela "Wiedźmina" Wiedźmińskiego. On też miał 10 lat, ale był dziwnie poważny jak na swój wiek i nie lubił tych zabaw, które uwielbiała Marietta. Kiedy dziewczynka zorganizowała mały "festiwal" na studzience kanalizacyjnej, znajdującej się z boku Natanielowego bloku, Wiedźmin bez przerwy narzekał i nie chciał uczestniczyć w zabawie. Był bardzo niezadowolony, bo jego przyjaciołom: Bernadetcie, Olkowi i Sebastianowi podobały się wszystkie pomysły przybyłej z Wąchocka Marietty (Wąchock to małe miasteczko, położone w powiecie starachowickim, a akcja tego opowiadania rozgrywa się w samych Starachowicach).
Kiedy Olek stał na studzience kanalizacyjnej, śpiewając swoją ulubioną piosenkę, wydarzyło się coś zdumiewającego. Wysoka, wykonana z żelaza i betonu studzienka zaczęła się tak trząść, że nieszczęsny chłopiec stracił równowagę i upadł na trawę. Pozostałe dzieci pisnęły ze strachu i szoku, ale już po chwili metalowa pokrywa wystrzeliła w górę, ukazując prawdziwe oblicze miejskiej kanalizacji. Pokrywa wylądowała na pobliskim mrowisku, zabijając setki niewinnych mrówek, a Olek - wiedziony bezmyślną ciekawością - podszedł do otwartej studzienki. Nagle ze śmierdzącej dziury wychyliły się długie, zgniłozielone, pokryte bąblami ręce, które złapały chłopca za nogi i zaczęły go wciągać do kanału. Nataniel i Sebastian złapali kolegę za ramiona, ale tajemniczy porywacz okazał się silniejszy. Biedny Olek na próżno wzywał pomocy. Gdy już całkiem zniknął w cuchnącej otchłani, jedna ze zgniłozielonych rąk ponownie się wychyliła, chwytając żelazną pokrywę i zamykając studzienkę. Wszystko wróciło do normy - tyle, że Olek przepadł bez wieści.
Bernadetta i Sebastian (oboje bladzi jak kreda) uciekli z miejsca zdarzenia, zostawiając Nataniela samego z Mariettą.
- Faszyna... - zaczął Wiedźmin, którego głos drżał jak galareta. - Faszyna, jak myślisz: co to było?!
Marietta dobrze wiedziała, że jej kuzyn ma na myśli właściciela zgniłozielonych rąk.
- Nie wiem - odparła zgodnie z prawdą - ale nie mówmy o tym nikomu, bo i tak nikt nam nie uwierzy.
- Miejmy nadzieję, że jeszcze zobaczymy Olka - powiedział niepewnie Nataniel.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW