Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jak to jest z tym grzechem...?
dodano 19.06.2008
znowu sobie na świat popatrzyłam... nie wartościuję.. ale jakoś tak nie wiem jak dobrze, a jak źle, i czy to źle to tak całkiem źle, a czy dobrze, to na pewno dobrze?
„Jak to jest z tym grzechem…?”
Bohaterowie:
ONA1 – atrakcyjna blondynka - kobieca, ładna, sympatyczna, o ustabilizowanej sytuacji materialnej i emocjonalnej, posiadaczka mieszkania, biustu w rozmiarze D, samochodu, może byłego męża, a może i nawet jakiegoś podrośniętego całkiem dziecięcia, będąca w wieku takim, co to już w byle co się nie wierzy i mniej więcej się wie, co by się chciało.
ONA2 – obiektywnie mówiąc, chyba mniej atrakcyjna, chociaż również blondynka.. i też z dużym biustem, może dla rozróżnienia przyjmijmy, że jakimś trafem bez zobowiązań, ani nawet bez historii zobowiązań; w pełni świadoma, że jakkolwiek fantastyczni nie byli jej wszyscy mężczyźni, to spore szanse, że bez względu na stopień sformalizowania tych znajomości posiadali by w chwili obecnej bezwzględnie status „byłych”.
ON – no cóż… może dla uproszczenia i ochrony tej historii przed zbędnymi zawiłościami, przyjmijmy, że On jest jeden, zresztą przecież i tak wszyscy mężczyźni są tacy sami. On jest fantastyczny… w zasadzie gdyby się nie urodził, to Świat zapewne by nie istniał.
ONA2 spotyka GO przypadkiem, na urodzinach, chrzcinach, czy czym tam innym. Pierwsza randka politycznie poprawna. ON nałożył nawet nowe buty. Tak sobie pogadali: a czym się zajmujesz? a gdzie spędzasz wakacje? a długo znasz Kowalskich?
ONA1 też go spotyka na jakimś niebywale zajmującym przyjęciu… albo nie.. ON ją namierza na portalu randki.pl. Pierwsze spotkanie – wymarzone! ona piękna, elegancka, szykowna. Konwersacja bez znaczenia.
Po spotkaniu wracają grzecznie do domów i ON wysyła do NIEJ2 sms: „bardzo się starałem, ale nie mogłem oderwać wzroku od Twego ciała. Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym. Przepraszam!” A jej się aż ciepło zrobiło, jak tylko wyobraziła sobie JEGO ręce wędrujące. I na następnej randce już były i ręce, i pocałunki, i świat wirował..a kolejne spotkania, to coraz bardziej te ręce, i coraz bardziej ten świat.. niespotykanie, niezwykle, cudownie, stan euforyczny opanował i mózg i ciało…
a potem znikł.. płakała, tęskniła, wyjechała..
ONA1 wróciła z kolacji i pomyślała, że „fajny”, i taki męski jakiś, i że ma dłonie piękne, i podał jej płaszcz.. napisała sms, że „dobranoc”, a on na to „przepraszam, bardzo się starałem, ale nie mogłem oderwać wzroku od Twego ciała. Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym. Dobranoc!” „Pięknie” – pomyślała…. Zadzwoniła i zaprosiła. Długo rozmawiali. Patrzyła i myślała, że jest opanowany, ma poukładane w głowie i głos ma cudowny. A ON zanurzył twarz w jej włosach i powiedział, że tak pachnie niebo i mógłby się w nim zatracić do reszty. A potem poszedł, zostawił ją samą – nagą i ciepłą.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW