Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Więcej niż miliard euro
dodano 23.04.2007
Tuż po ogłoszeniu Dobrej Nowiny z Cardiff, panią Zytę Gilowską pytano o to, ile kto na tej imprezie będzie mógł zarobić. Jasne, że nawet pani Gilowska nie potrafi tego przewidzieć. A co z korzyściami, których nie da się przeliczyć na euro?
Dawno już wyrosłem z naiwnej wiary w to, że w piłce nożnej chodzi tylko o piękno sportu. Zdaję sobie sprawę z tego, że zasłużyliśmy z Ukrainą na Euro nie tylko dlatego, że fajnie się u nas kopie piłkę. Nie zdziwił mnie zatem ekonomiczny zachwyt, który opanował naszą gospodarkę po ogłoszeniu wiadomej decyzji (choć teraz wszystkim chyba już stygną głowy). Nie zdziwiła mnie też sesja wzajemnego klepania się po plecach i zajmowania miejsc na piedestałach, którą zorganizowali sobie spragnieni "dobrego PR-u" politycy. Było sporo radochy i nawet mnie ciężko było utrzymać na stołku w pracy.
Dopiero chwilę później, kiedy emocje już opadły, zacząłem zastanawiać się nad korzyściami. Nie próbowałem nawet domyślać się wszystkich kwestii finansowych, bo na cyferki moja głowa jest zdumiewająco odporna. Zastanawiałem się raczej nad zmianami, których nie sposób ująć w złotówkach. Znalazłem kilka.
1. Wreszcie zobaczymy w Polsce inny futbol. Proszę zauważyć: nie mówię "lepszy". Jestem wciąż optymistą, jeśli o polską piłkę chodzi. "Inny" - to znaczy, że wreszcie bez udziału Polskiej reprezentacji, bez naszej ukochanej ligowej drużyny. Więc (teoretycznie) bez szkodliwych sentymentów i emocji. A że będzie to kawał dobrej piłki - tym lepiej, tym lepiej. Siatkówce pomogły takie imprezy.
2. Jeszcze więcej ludzi zechce grać w piłkę. Wydaje się to prawie niemożliwe, bo ogromna większość już mówi o sobie, że "kopie". Ale jest różnica między "kopaniem" a zabieraniem dzieciaka na treningi trampkarzy. To poważna sprawa: mój młody kuzyn tak się zaangażował, że przy niedzielnym obiedzie domaga się "węglowodanów", bo musi mieć energię. Oczywiście, im wyżej, tym trudniej, ale jest szansa, że dzieciakom i rodzicom zacznie się chcieć - i że znajdą się dla nich boiska i pieniądze.
3. Wreszcie jest jakiś solidny "deadline". Obiecywanie Polakom przed wyborami jest już oklepane. Można obiecać co się chce. Potem wcale nie trzeba tych obietnic dotrzymywać. Wyborcy zapomną. A za 4 lata znowu, hulaj dusza, obiecujemy złote góry. Teraz nie będzie tak łatwo: obiecaliśmy całej Europie. Jest konkretny termin. I Europa przyjedzie grać, nocować, jeździć. Jeśli to nie zmotywuje nas do pracy, to już chyba nic...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW