Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Książka dobra w 73 procentach
dodano 30.04.2007
Nie wiem tak naprawdę, czym był komunizm. Mogę się tylko domyślać, czym jest teraz, zarówno w praktyce, jak i w pamięci. Słyszałem wiele o polityce cenzury, jaką prowadziły niegdysiejsze władze. Czytałem także książki wydane w tamtych czasach. Boję się operować pojęciami, których tak naprawdę nie rozumiem. Mam, mimo wszystko, wątłą nadzieję, że młodości wiele się wybaczy (przecież nie trzeba znać budowy radia, aby go słuchać).
"Życie jest przykre, przykra jest ludzka egzystencja,
Gdy człowiek nie ma ani pieniędzy, ani szczęścia.
To nie jest fajnie, jest martwo, niech ludzi krążą stada,
Lecz na kłopoty jest jedna bardzo dobra rada:
Wal głową w ścianę, to pomoże każdemu,
Wybierz miękki kawałek i uderz z rozbiegu!
Na problemy i smutki wal w ścianę do skutku!
Masz problem z rozbiegiem, to poproś kolegę!"
Kabaret Potem
No, ale dość czczych dywagacji, zauważmy problem - cenzurę prewencyjną. Rok, w którym przepis stał się faktem, nie ma dla naszych rozważań większego znaczenia. Oczywiście ów fakt był niezaprzeczalnie pozytywny, gazety zaczęły nadawać się do czytania, przynajmniej generalnie. A jednak nie wszyscy byli tego zdania. Kiedyś ktoś narzekał na ową zmianę, że kiedyś czytało się to, co było i jeśli książkę dało się wydać, to faktycznie była ona kupowana/czytana i nie w 3 tysiącach egzemplarzy, ale trzydziestu. A tak i książek więcej, i czytać nie wiadomo co, i po co (jest przecież telewizja).
Czy to sedno problemu? Zbyt duża konkurencja ze strony mediów łatwiejszych w odbiorze? To najwyżej wierzchołek góry lodowej. Kiedyś wiadomo było, czego pisać nie można. Ludzie starali się czytać między wierszami. Trochę myśleli. Powstał tzw. drugi obieg. My, Polacy, naród koci, zawsze dawaliśmy sobie radę, jak nie tak, to inaczej. Teraz natomiast, w erze wielu dużych reklamowych wyrazów, wiadomo tylko jak pisać trzeba. A pisać trzeba poprawnie politycznie, przystępnie, a przede wszystkim poczytnie. Bez tego ani rusz.
Wojciech Mann w wywiadzie dla "Polityki" zauważył coś takiego, jak cenzura telewizyjna. Że nie ważne co i jak - oglądalność musi być. Ważne są cyferki z dokładnością do jednej setnej, a nie jacyś tam ludzie. (Swoją drogą, nie mam pojęcia, na jakiej zasadzie sprawdza się popularność danych programów, ale jakoś nie wydaje mi się, aby za moją przyczyną mogła w ogóle spaść. Albo wzrosnąć). Nie masz wystarczającej oglądalności? Przesuwamy program na późniejszą godzinę. Jest późno i mniej ludzi ogląda? Uuu, to już twój problem, ale ponieważ oglądalność spadła, przesuwamy program jeszcze dalej, po wieczornej edycji reality show. To nic, że jesteś dobry, widzisz cyferki? Nie chcesz stanąć na głowie ze spuszczonymi spodniami? Twoja sprawa. Nie chcesz nagich dziewczyn w tle? Ich Troje? Nikt cię do niczego nie zmusza. Ale oglądalność znowu spada. Lecisz.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW