Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Napisy na murach – co o nich sądzimy?
dodano 04.02.2008
Wandalizm czy sposób wyrażenia samego siebie? Z nudów czy z potrzeby? Bazgroły czy sztuka? Te i wiele innych pytań można sobie zadawać patrząc na łódzkie budynki, lecz najlepiej odpowiedzi usłyszeć u samych źródeł.
Przechodzimy przejściem podziemnym i widzimy napisy. Idziemy ulicą – napisy. Gdzie nie spojrzymy widzimy popisane mury. – To skandal! – krzyczy starsza kobieta – Wandale, a gdzie policja? Niech coś z tym zrobią! Przecież jak to wygląda! – dodaje. Ale czy każdy napis jest zły? Czy są jakieś, które chcemy oglądać? – Jeśli jest to graffiti dopracowane, ciekawe, pokazujące coś, a nie parę szlaczków, to czemu nie. – wypowiada się łódzki przechodzień – np. te, które są na murach ZOO. To bardzo ciekawa sztuka, forma wyrazu. Okolica od razu staję się przyjemniejsza, bo zamiast szarych murów widzimy kolorowe obrazy. – kontynuuje. Nagle podchodzi jakaś grupa młodych ludzi i wyciąga spraye. Nie zdążyli nic namalować, gdy starsza kobieta zaczęła krzyczeć na nich. – Wandale! Zabierać mi się stąd! – wymachiwała w ich stronę laską. Niedaleko widać parę napisów. Profesjonalne graffiti, nie żadne bazgroły.
- Chcemy wyrazić samych siebie w jakiś sposób. Wymyślamy oryginalne podpisy i chcemy je rozpowszechniać – mówi Ania. – Czasem niektórzy podpisują się za innych, ale jest to źle widziane w podziemnym świecie.
- A obrażanie innych? Np. przeciwne drużyny piłkarskie?
- Wrzuty stają się rzadkością. Lepiej pojechać komuś stylem! – wtrąca się Marcin.
- Pojechać stylem?
- Np. jak ktoś coś zrobi, napisze, a ktoś zrobi coś sto razy lepszego, to zamaże tamto pierwsze.
- Lecz jest to nielegalne
- Zgadza się, jest parę wyznaczonych miejsc, ale to za mało. Potrzebujemy przestrzeni! Niestety ze względu na łamanie prawa często musimy rysować markerami, gdyż „ewakuacja” z puszką farby, bądź sprayem bywa czasem uciążliwa – żartuje.
- Zawsze nosicie przy sobie coś do pisania?
- Nie rozstaję się z markerem! – mówi zdecydowanie Ania. – Ja czasem zapomnę schować do kieszeni, ale przeważnie mam go przy sobie – dodaje Marcin.
Przystanki, przejścia podziemne, budynki. Wszędzie gdzie można mieć łatwy dostęp do szerokiej publiki. – Ludziom często nudzi się czekając na autobus to czasem poczytają co inni nabazgrali na przystanku. Raz, drugi zobaczą i zapadnie im w pamięć dany podpis. – tłumaczą łodzianie. Czasem mały „autograf”, obrazek, czasem nazwa ulubionego klubu.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW