Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Historia pewnego małżeństwa, część 1
dodano 05.06.2008
Małżeństwo - dla jednych oznaczające pełne zaufanie, będące deklaracją całkowitego oddania i miłości, dla innych natomiast źródłem wielu problemów. Historia opisywana w tej serii artykułów jest jak najbardziej prawdziwa.
Główne osoby występujące w owej historii:
I. - moja kuzynka, mieszkająca w Olecku, studiująca w Białymstoku
M. - jej przyszły mąż, mieszkający w Gdańsku
MM. - ich córeczka, obecnie niecałe 2 latka.
Zaczęło się dość ciekawie. Kilka lat temu poznali się przez przypadek. Znajomość "przez internet". Pierwsza sytuacja w której pojawił się temat M. miała miejsce w akademiku w którym I. mieszkała. Siedzieliśmy w kafejce internetowej - sprawdzała pocztę, nagle rozdzwonił się telefon. Ona "w skowronkach" powiedziała mi wtedy zbierając w pośpiechu swoje rzeczy, że z Gdańska przyjechał M., stoi pod drzwiami jej pokoju. Uznałem to za normalne z uwagi na to że "znajomości przez internet" były dla mnie całkowicie normalne.
Kolejne ujęcie - po dość długim czasie informacja o ich ślubie. Do samego ślubu I. mieszkała w Gdańsku, razem z M. w mieszkaniu jego rodziców. Ślub - sam w sobie - skromna uroczystość - bo prawdę mowiąc - w związku z tym że oboje byli młodzi i dopiero się dorabiali - nie powinno oczekiwać się niczego więcej. Później pojawiła się MM., która jak "rodzinna" legenda i ploteczki niosły - sprawiała że cieszyli się sobą, cieszyli się życiem i świata poza nią nie widzieli.
W międzyczasie w moim życiu, po licznych perturbacjach życiowych pojawiła się Ona, Ania, zwana mą drugą, lepszą połówką. W związku z tym że utrzymywaliśmy ze sobą przez kilka lat kontakt tylko i wyłącznie na gadu-gadu, a na późniejszym etapie sms i telefony - stwierdziłem że przydałoby się poznać na żywo istotę która na głowie postawiła moje życie. Plusem było to że mieszkała w Gdańsku. W związku z tym że "kuzynka była pod ręką" - po kilkudniowych ustaleniach co do mego przyjazdu - zakupiłem bilet i o godzinie szóstej zero-zero zapakowałem się do przedziału w którym przyszło mi spędzić najbliższe 7 i pół godziny.
Tym sposobem znalazłem się w Gdańsku.
Aby jednak nie odbiegać zbytnio od tematu ( co też już mimowolnie uczyniłem, no ale cóż - jestem szczęśliwy :) ) przejdźmy dalej. Po ślubie zostało zakupione nowe, przytulne mieszkanie, urządzony aneks kuchenny, kupiony sprzęt agd i rtv, meble itd. MM. rosła jak na drożdżach. I. zajmowała się córeczką w domu, nie chcąc jej oddawać do żłobka, M. w tym czasie zajmował sie utrzymaniem rodziny pracując od rana do wieczora, biorąc nadgodziny - bo przecież w tym wypadku każdy grosz się liczy.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW