Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Społeczeństwo informacyjne pod patronatem
dodano 06.10.2009
Infrastrukturę tworzy się na ogół po to, by czemuś służyła. Infrastruktura informacyjna, tworzona pod patronatem MSWiA powinna – podobno – sprzyjać rozwojowi przepływu informacji. Tyle wieści z resortu.
W dniu 15 maja w Zamku Ujazdowskim odbyła się Wielka Gala Społeczeństwa Informacyjnego. Wyróżnienie dla podsekretarza w MSWiA, Witolda Drożdża, było uznaniem jego determinacji w tworzeniu warunków dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego.
Na czym, ogólnie rzecz ujmując, ma się opierać rozwój tego tworu pod nazwą społeczeństwa informacyjnego? Wydaje się, że chodzić powinno o szybkość, pewność i kompletność informacji, maksymalny jej zasięg i dostęp obywatela do wszelkich informacji związanych przede wszystkim z funkcjonowaniem życia publicznego.
Zamierzenia chwalebne, patronat poważny. Praktyka informacyjna, czyli próby osiągania celów tworzenia infrastruktury informacyjnej już nieco mniej zrozumiałe. A zwłaszcza mało zrozumiała rola głównego patrona , MSWiA, w tworzeniu tej infrastruktury informacyjnej.
Garść faktów:
W dniu 18 marca 2009 r. zapadł wyrok w Naczelnym Sądzie Administracyjnym – sygn. akt I OSK 1468/08 – w wyniku skargi kasacyjnej Ministra od wyroku WSA w Warszawie – sygn. akt II SAB/Wa 19/08 w sprawie skargi na bezczynność organu – Ministra – w zakresie dostępu do informacji publicznej.
Cała sprawa bierze swój początek w roku 2005, a szczegóły o co i o kogo chodzi opublikowane zostały w artykule „My czyści, my przejrzyści”. Opisany tam został przypadek wysokiego urzędnika administracji rządowej, który – jak wynika z dokumentów – dopuścił się nadużycia stanowiska służbowego w zakresie zatrudniania z ewidentnym naruszeniem przepisów ustawy o służbie cywilnej. W skrócie można tu wykazać, że nadużył stanowiska służbowego do własnych celów. Oznaczać to może przestępstwo z art. 231 § 1 kodeksu karnego.
Urzędnik ów, w trakcie prowadzenia dziennikarskiego ustalania, zniknął z macierzystego urzędu i pojawił się w MSWiA jako zastępca dyrektora departamentu. Pytanie wysłane do urzędu było proste. Z pozoru, jak się później okazało. Chodziło o zidentyfikowanie funkcjonariusza publicznego. Czy jest to ten sam urzędnik, który – według dokumentacji – naruszył prawo i wykorzystał stanowisko służbowe dla prywatnych celów, czy też nastąpił zbieg okoliczności i pod tym samym imieniem i nazwiskiem występuje zupełnie inna osoba.
MSWiA, wzorem wielu urzędów, najpierw udawało, że go nie ma. Na pytanie – pocztą elektroniczną – nikt nie odpowiadał. Dopiero wezwanie do usunięcia naruszenia prawa i zagrożenie sądem administracyjnym skłoniło urząd do reakcji. Rzecznik prasowy MSWiA …odmówił udzielenia informacji, czy ta osoba, to ta sama, o której była mowa w związku z podejrzeniem o łamanie prawa. To był czas zarządzania MSWiA przez Ludwika Dorna, a jego rzecznikiem był wówczas Tomasz Skłodowski, z zamiłowania i chyba także z zawodu dziennikarz. Z profilu doświadczenia z pewnością nie urzędnik.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW