Ostatnia misja USS "Indianapolis"
dodano 18.01.2007
Podoficer wachtowy budzi komandora podporucznika Mochitsuro Hashimoto. Jest 29 lipca 1945 roku, godzina 23.30. Niski, krzywonogi dowódca zszedł pod pokład i nakazał wyciągnąć peryskop ponad poziom wody.
Hashimoto uważnie ogląda horyzont poprzez okular peryskopu. Dochodzi północ, księżyc na bezchmurnym, gwieździstym niebie doskonale rozświetla widnokrąg. Pusto. Komandor rozkazuje częściowo opróżnić balast i wynurzyć się. Oficer, który pierwszy wyskakuje na pokład, natychmiast dostrzega w odległości 10 km czarną sylwetkę oświetloną przez księżyc. Japoński okręt zanurza się i przygotowuje do ataku. Wielki krążownik z sekundy na sekundę rośnie w oczach komandora oglądającego całą sytuację przez peryskop - jest już tylko 1400 metrów od zaczajonego i czekającego na dogodny moment do ataku okrętu I-58 – jednego z najnowocześniejszych okrętów podwodnych japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej.
Na pokładzie amerykańskiego ciężkiego krążownika USS „Indianapolis” na stanowiskach pozostają tylko nocne wachty; reszta załogi śpi. W kajucie dyżurnej śpi także dowódca okrętu, komandor Charles Butler McVay. Trzynastu oficerów znajdujących się na pomoście bojowym jest w doskonałych humorach. W Europie wojna już się skończyła, na Pacyfiku skończy się wkrótce. Pomyślnie skończyła się też tajemnicza, tajna misja „Indianapolis”; misja, po wykonaniu której krążownik właśnie płynie dalej na zachód, do amerykańskiej bazy na Filipinach.
16 lipca w stoczni Mare Island w San Francisco, na pokład jednostki USS „Indianapolis” zostały załadowane dwie tajemnicze skrzynie. Nikt z załogi nie miał pojęcia o ich zawartości. Komandor McVay wiedział tylko, że ma je dostarczyć na wyspę Tinian na Pacyfiku, skąd do nalotów na Japonię startowały superfortece B-29. W razie zatopienia krążownika miał obowiązek za wszelką cenę ratować tajemnicze skrzynie. Na wszelki wypadek w pobliżu kabiny admiralskiej ustawiono tratwę ratunkową...
2 minuty po północy, komandor i dowódca I-58 Mochitsuro Hashimoto nakazał odpalić sześć torped w kierunku krążownika USS „Indianapolis”. Niespełna minutę później Hashimoto dostrzegł przez peryskop jaskrawopomarańczowe rozbłyski pod pierwszą wieżą artyleryjską, pod wieżą rufową i pod wieżą numer 2. Kapitan nie mógł uwierzyć, że tak ważny okręt został wysłany na pełne morze bez eskorty, więc wydał rozkaz zanurzenia się na bezpieczna głębokość.
wróc do artykułów