Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ja i mój Pan
dodano 03.03.2010
Całkiem niedawnymi czasy, których nostalgiczne wspomnienie fotografii w sepii wyziera z ramek, relacje między ludźmi zdawały się jasne i przejrzyste.
Polegały na prostych opozycjach: mąż - żona, dorosły – dziecko, nauczyciel – uczeń, państwo - służba, pracodawca – pracownik, lekarz – pacjent, władca – poddany, polityk - wyborca. Dzisiaj te zależności nie są już tak oczywiste. I tak zapewne zostanie. Przynajmniej w ramach naszej cywilizacji. Żony robią kariery zrzuciwszy odium dam, które w rubryce zawód wpisywały „przy mężu”. Mąż niekoniecznie potrzebny, zbędny zgoła. Coraz częściej też zajmuje dawne miejsce żony. A żona? I ją wypiera singlowanie z zamiłowania lub partner. Dorośli nie za bardzo chcą dorastać, wyprowadzać się z domów rodzinnych, a dzieci zabierają się za światowe kariery. Nauczyciele wraz z utratą autorytetu boją się uczniów. Służba to zawód kuriozalny - wyparty przez firmy ochroniarskie, sprzątające i cateringowe. Pracodawcy spętani przez paragrafy kodeksu pracy, zusowskie i fiskalne przymusy, więcej mają obowiązków wobec pracowników niźli odwrotnie. Lekarzy wypierają encyklopedie zdrowia, fora i poradniki internetowe oraz preparaty bez recepty dostępne w każdym sklepiku. Zresztą nie wiedzieć czemu pacjenci coraz częściej słyszą: czego sobie Pan/ Pani życzy?
Relacja władcy i poddanego jest historyczną zaszłością. Bunt mas się dokonał. Niezupełnie według wizji Ortegi y Gasseta. A globalna wioska nie całkiem taka, jaką wieścił Marshall MacLuhan. Jednak nieodwracalne zmiany więzi społecznych i relacji międzyludzkich są faktem. Tak, jak rzeczywistą stała się demokratyzacja społeczeństw. Jednak i w tym zakresie praktyka społeczna wykręciła kota ogonem. Ale akurat to, nie powinno być niespodzianką skoro już sto lat temu Max Weber skutecznie przekonywał, że człowiek w większości przypadków nie zachowuje się racjonalnie. Pamiętacie klimat wczesnych lat 90-tych? Zniesienie systemu monopartyjnego, fikcji wyborów, wywikłanie się spod wpływu Wielkiego Fałszywego Brata. Koniec z systemem nakazowo-rozdzielczym, z monopolem partyjnych kacyków. Zaczęliśmy zapominać o kartkach i z radością odwiedzać sklepy wypełnione ekskluzywnymi towarami „jak z Pewex-u”. Trzeba było kraj posprzątać i poukładać na nowo. Niemniej byliśmy wolni, wolni. Upojne to słowo wraz z paszportem w domowej szufladzie, napawało nadzieją, uśmiechem. Biednie było, jednak dumnie i entuzjastycznie.
Nawet PIT wprowadzony w 1993 roku dawał powód do optymizmu. Co dziwaczne przecież, bo któż lubi płacić podatki. Lubi, a przynajmniej trochę, obywatel, który ma realny wpływ na swoje miasto, państwo. „Jestem podatnikiem” to brzmiało dumnie. Płacisz podatki, więc możesz wymagać. Od urzędnika, od władz miejskich i państwowych. Bo to ludzie utrzymywani z Twoich podatków. Pracują za Twoje pieniądze, zatem możesz zawsze wnieść zastrzeżenia do ich kompetencji. A gdy ludzie którym płacisz nie spełniają oczekiwań, swoim głosem wyborcy możesz ich po prostu zwolnić ze służby. Państwo miało dawać tyle wolności ile to możliwe i jasne przejrzyste prawo. To była bardzo silna potrzeba ludzi stłamszonych PRL-em ograniczającym swobody i wolność. Prawo miało służyć obywatelom, chronić ich interesy i potrzeby. Władza otrzymana od obywateli miała być sprawowana na podstawie czytelnej umowy społecznej. Powiedz mi co chcesz zrobić, jaki masz plan, pomysł na moje miasto, region, Polskę, a jeśli odpowiada to moim poglądom i potrzebom, oddam ci mój głos wyborczy. Ale będziesz rządził pod naszą, społeczną kontrolą. My obywatele RP jesteśmy panami rządzących, ci zaś pełnią służbę publiczną.
Służbę! Na tym mniej więcej miało polegać obywatelskie państwo prawa. Oddaliśmy to państwo w ręce ludzi nazywanych politykami. Ci z kolei zatrudnili urzędników. Swoich, zaufanych. Zaufaliśmy obydwu grupom wierząc, że dotrzymają umowy, że słowa staną się ciałem. Poszliśmy do wyborów, zagłosowaliśmy, zapomnieliśmy. My społeczeństwo na dorobku.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW