Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ciężki los ojca. O osobistej i społecznej sytuacji ojców
dodano 28.06.2010
Wczoraj mieliśmy dzień ojca. Artykułów z okazji tego dnia ukazuje się jednak jeszcze bardzo mało. Postaram się nadrobić tę lukę medialną paroma przemyśleniami na temat problemów ojców we współczesnej Europie.
W normalnych warunkach, jeszcze 30 lat temu, artykuł ten opisywałby, różnorodne perypetie ojców związane z ich dziećmi, chwile radości i problemów, pomocne dłonie wyciągane w kłopotach i dumę z pociech, a także "pamięciowe problemy wołu o tym, jak cielęciem był". Na koniec padłyby podziękowania od autora dla jego ojca i życzenia dla całej reszty ojców.
Tak byłoby 30 lat temu, i choć dla większości czytelników jeszcze dzisiaj ojcostwo sprowadza się do takich właśnie lepszych i gorszych, ale zawsze cennych chwil, to już powoli na horyzoncie zaczynają zbierać się czarne chmury nowoczesności.
Ojcostwo, poza tym sprawowanym przez dwóch tatusiów, systematycznie (i nie spontanicznie) traci na znaczeniu. Coraz mniej jest pełnych rodzin. Natomiast rodzina niepełna coraz rzadziej skupiona zostaje wokół swojej głowy. Coraz więcej jest też stereotypów dotyczących ojcostwa, a coraz mniej praw ojca.
Ojców lekceważy niemal każdy, w każdej sferze: osobistej, prawnej czy kulturowej; często wszyscy poza ich własnymi dziećmi, będącymi dla nich ostoją.
Ojciec idący z noworodkiem do przychodni dowiaduje się, że potrzebny jest tam pesel matki (i tylko matki!).
Idąc później do lekarza z tej przychodni ze starszym już dzieckiem, spotyka się ze zdziwieniem personelu. „Jak to, z ojcem?” „A czy aby na pewno pan jest rodzicem?”
Nie mniejsze jest zdziwienie szefa, któremu ojciec z powodu wizyty z dzieckiem u lekarza odmówił wzięcia nadgodzin, ale i złość takiego szefa na takiego przykładnego rodzica. Mężczyzna poświęcający się dziecku tyle co kobieta nie ma szans na pensję choćby porównywalną z jej dochodami!
Dziwi i denerwuje się na takiego ojca również żona. Przestaje go szanować, bo zamiast zarabiać pieniądze (których według polityków powinien zarabiać nie więcej niż ona) wykonuje „niemęską” czynność opiekowania się dzieckiem.
Dziwi się też konduktor, który widzi go w przedziale „dla matki z dzieckiem”. I babcia klozetowa, która widzi go w toalecie „dla matki i dziecka”.
Ojca nie rozumie też prawodawca, niechętny urlopom tacierzyńskim. A także matka jego dziecka, od której (i tylko niej!) zależy, czy poza tygodniem macierzyńskiego otrzyma on 6 tygodni z 21 tygodniowego macierzyńskiego, który jej przysługuje, czy może raczej zachowa ona poza 13 tygodniami zaklepanego dla niej urlopu również owe 6 tygodni, którymi może, ale nie musi się z mężem podzielić (i zazwyczaj nie dzieli się, uważając, że zadaniem męża jest zarabianie i utrzymywanie jej w czasie, kiedy to ona przerywa pracę by być z ich dzieckiem).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW