Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
3 tygodnie - trauma porodu
dodano 08.07.2008
Anna Spyra od lat walczy o sprawiedliwość dla swojego syna. Na jej prośbę publikujemy poniższy tekst.
Moje wspomnienia…
…minęło 9 lat, a ten obraz mam ciągle przed oczami.
Budzę się, mam do siebie żal, pretensje.
Dlaczego byłam tak naiwna? Czekałam do obchodu wieczornego na lekarza - przecież nie mogłam wstawać! Ale mogłam krzyczeć, histeryzować, może mój synek...
Chodziłam prywatnie do ginekologa. Zgłosiłam się do kontroli 30 września. Widziałam synka na USG, ważył ok 1 kg. To był 26 tydzień ciąży. Wszystko było dobrze. Ucieszyłam się. Wróciłam do domu.
Nad ranem zauważyłam, że sączą mi się wody. Wpadłam w panikę. Zadzwoniłam do lekarza. Polecił, bym jechała do najlepszego szpitala, który specjalizuje się w ratowaniu wcześniaków.
Zadzwoniłam do Św. Wojciecha. Kazano szybko przyjechać. Zbadano mnie i dziecko. Pozostałam na patologii ciąży. Moje wyniki nie były niepokojące. Miałam leżeć, aż synek podrośnie i dostanie leki na rozwinięcie płuc. Nie mogłam wstawać, nawet do toalety.
Leżałam tak 3 tygodnie. Podporządkowałam się całkowicie lekarzom. Synek był dla mnie najważniejszy. Nie miałam świadomości co będzie dalej, kiedy urodzę. Dostałam dwie serie leków na rozwinięcie płuc dziecka.
Na obchodach nie zwracali już na mnie uwagi. Przyzwyczaili się do mnie, w końcu to trzeci tydzień razem. Nie byłam uciążliwą pacjentką, nawet ktg sobie sama podłączałam. Pielęgniarek nie było zbyt wiele, ponadto ciągle miały ciężką pracę. Najbardziej bałam się weekendów. Tylko dlatego, że lekarze byli niewidoczni i zajęci. Dlatego chciałam urodzić w dzień powszedni. Każda z nas o tym marzyła - nie rodzić w weekend!
Dziecko nie wybiera. Nadeszła sobota i mój scenariusz się potwierdził. Rano zgłaszam lekarzowi złe samopoczucie. O 10:00 zrobił mi USG. - Tętno dziecka wynosiło 180 – lekarz nie był zachwycony. Dalej źle się czułam. Ponownie wezwałam lekarza. Nie przychodził!!! Dostałam zastrzyk papaweryny, działający rozkurczowo. O 14:00 - lekarz wciąż był zajęty. Było ich zaledwie dwóch na oddziale.
Podczas odwiedzin rodziny nadal nie czułam się dobrze. Bliscy wezwali lekarza. Podłączyłam KTG i po 20 min oddałam pielęgniarce wynik - dopiero o 19:00!!! Lekarz przyszedł na obchód. Osoby odwiedzające musiały wyjść, gdy trwało badanie. Na sali miałam rozwarcie. Akcja porodowa się zaczęła – tylko kiedy, skoro nikt nie przychodził od czasu obchodu? Jadąc na salę porodową, bardzo się bałam. Moi bliscy czekali pod drzwiami porodówki.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW