Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Teraz Szwecja!
dodano 02.04.2007
W chwili obecnej w Polsce toczy się spór aborcyjny w dużej temperaturze. W gorącej atmosferze stopić się może nawet rozum. Z tego piekła azyl proponuje Szwecja, a w zasadzie pięć Szwedek.
To nie Wielka Brytania, ani USA dostarczyły w ostatnim czasie na rynek muzyczny świeżą krew. Z kraju wikingów i Abby do Polski przybyły płyty w sumie pięciu kobiet. W tym miejscu chowam swoją męską dumę i oddaję tym artystkom cześć i chwałę. Obie płyty pogrubią każdą wrażliwość istot, które jej jeszcze nie zatraciły.
Zacznijmy od Fredriki Stahl. Jej nazwisko, w znaczeniu polskim, zobowiązuje. To dziewczyna, która swoje, w dotychczasowym krótkim życiu, przeszła. Jej głównym celem jest muzyka. To nie przypadek, że jej debiut fonograficzny przypada, gdy ona na koncie ma dopiero 21 lat. Zdążyła już: urodzić się w Szwecji, zamieszkać w Paryżu i pracować w barze po nocach. Potrafi swobodnie odnaleźć się w Hiszpanii czy USA. Nie ma dla niej ograniczeń, muzycznych też. Jej determinacja sprowadziła na jej drogę Toma McClunga, pianistę, legendę jazzowej sceny w Ameryce. Tom wysłuchał jej nagrań demo. Zakochał się. Skrzyknął dla niej imponujący skład w tym m.in. Karla Jannuske czy Jose Palmera. Ciepłym okiem na dziewczynę o porcelanowej cerze spojrzała również Dee Dee Bridgewater. Debiut otrzymał swoją nazwę, która brzmi „A Fraction Of You”. Pomimo młodego wieku, Stahl jest współautorką całości materiału. Na płycie możemy posłuchać jej kompozycji. To rzadkość w dzisiejszej muzyce. Ta płyta w cudowny sposób nigdzie nie biegnie. Jest przyjemna. Kiedy wymaga tego chwila głos wokalistki z angielskiego przechodzi we francuski. Nie ma mowy o kantach. To czyste piękno. Więcej tu jazzu niż popu. Daje się usłyszeć odcień folkowej nuty spod znaku Joanny Newsom. Głos Fredriki to kompromis między naturalnością, pewnością siebie a świeżością. Nie będę tutaj podpierał się znanymi nazwiskami wielkich div jazzowych, ta artystka obroni się sama. Podkreślenia wymaga oprawa muzyczna. Zanim muzyka na płycie zdoła wylądować w banale, pojawia się niespodziewanie instrument taki jak np. flet, który zabija schemat i przegania banał. Fredrika Stahl w końcu nie musi się ścigać z Norah Jones, ona jest lepsza. Pokazują to już niektóre zestawienia list sprzedanych płyt, gdzie Fredrika przebiją pannę Jones. Poza tym z okładki płyty spoglądają na nas fascynujące oczy. Zniewolił mnie również utwór „What About…”. Ta płyta stanowi kolejny dowód, że szczerość w muzyce jest najważniejsza. Osobiście jest mi miło, że jestem świadkiem narodzin wielkiej artystki. Dodam, że płytę wydała duża firma fonograficzna, co jest zarówno jej sukcesem, jak i samej artystki.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW