Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czas okrucieństwa, czas niemocy…
dodano 04.08.2009
Oglądam twarze. Stare, zniszczone, biedne. Warszawscy Powstańcy, Żyją jeszcze, trwają. Świadczą o Tych Dniach. Nieliczni świadkowie. Kimże są dzisiaj?
Ich prawda przekazywana sporadycznie, odświętnie. I ta nieudolność w słowach, zdaniach. A co w duszach tkwi? Jak przeżyli swoje dni do dzisiaj? Jakże potrafili sobie z życiem poradzić?
Po traumie, okrucieństwie, widokach nieuzasadnionej, okrutnej kaźni.
Rozważania i dywagacje.. Szczekliwe telewizyjne dialogi. O tym, czy warto było, czy sens tkwił w ich cierpieniu, bohaterstwie, miłości….Polityczne uwikłania i korzyści nieosiągane. Manipulacje. Jakie słowa potrafią temu sprostać? Ileż trzeba empatii, by rozumieć i ogarnąć ich czyny, doświadczenia, przeżycia. Słowa. Proste, bez wyrazu, bez cierpienia. Zwyczajne. Wypowiadane z akcentem, manierą, czasem natrętną intonacją. Twarze poorane zmarszczkami. Chcieli pozbyć się okupanta. Pragnęli wolności. A tak naprawdę? Duma, niezgoda na uwięzienie i upodlenie, na cierpienia zadawane, na śmierć. Pod niebiosa wołanie o pozbycie się ciemiężcy. Nienawiść i zemsta. Oto motywacje. Ojczyzna była też i tam zapewne... Ale nie o motywacje chodzi. Chodzi o męstwo, heroizm, bezinteresowność, miłość do drugiej istoty ludzkiej. Upodlanej. Jedna z Pań opowiada, iż mężczyźni byli więcej niż braćmi, przyjaciółmi, mężami. Jak pojąc takie relacje, emocje i uczucia dzisiaj! Ale to widać, czuje się w każdym geście, drganiu mimiki, kadrze zapamiętanym przez fotograficzny papier i celuloid. Gesty, czyny. Kto pytał o błędy, słabości... Kto wdzięczności oczekiwał.
Któż w czasie miałkiego dziś bytowania jest w stanie to pojąć? Tę przemożną potrzebę pomagania, opiekowania się, chronienia. Kto w czasach seriali, chamstwa, żądzy władzy, kariery i pieniędzy jest w stanie sięgać szczytów człowieczeństwa? Czyżby tylko katastrofy ostateczne potrafiły wyzwalać takie uczucia?
Jako nastolatek pochłaniałem łapczywie w czarno białym obrazie, Kolumbów. Rocznik 20. Odcinkowy film telewizyjny na podstawie prozy Romana Bratnego. Płakałem i drżałem oglądając wyuzdane okrucieństwa. Nie dowierzałem nadludzkim, bestialskim możliwościom najeźdźcy. Gdy niweczyli Naród i jego symbol. W proch, popiół i pył obracali istnienia ludzkie i materię Miasta. Truchlałem wraz z ekranowymi mieszkańcami Warszawy gdy skuleni w piwnicy wsłuchiwali się w kroki Śmierci w płaszczu Wermachtu systematycznie, okienko, po okienku, wrzucającej wiązki granatów. Milczeli struchlali. Modlili się…Później, sięgając do książki, nie dowierzałem opisom gwałtu…
W młodzieńczym umyśle nie mieściło się bestialstwo rozbicia kopniakiem butelki tkwiącej w kroczu Niteczki…..
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW