Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Mieć nauczanie indywidualne...
dodano 05.10.2009
12 godzin tygodniowo,
Rachunek sumienia,
czyli sprawdź swoje predyspozycje
Nie możesz się dogadać ze swoimi kolegami i koleżankami? Źle się czujesz w środowisku uczniowskim, wolisz rozmawiać z dorosłymi niż z dziećmi i młodzieżą? Czujesz się szykanowany bądź dyskryminowany przez swoją klasę, popadłeś w głęboki konflikt z innymi uczniami? Jesteś nieśmiały, a przebywanie w dużej grupie ludzi odbiera Ci resztki pewności siebie? Nie masz talentu do pracy zespołowej, wolisz pracować samodzielnie, niezależnie od innych i zgodnie z własną wolą? Uważasz się za indywidualistę, samotnika, wolnomyśliciela, zamkniętego w sobie “szczura”? Posiadasz duszę pustelnika, nie lubisz towarzystwa? A może to towarzystwo nie lubi Ciebie, bo wywołujesz w nim negatywne emocje albo przeszkadzasz mu w spełnianiu codziennych obowiązków? Jeśli tak, to znaczy, że powinieneś zacząć myśleć o nauczaniu indywidualnym!
Droga przez mękę
Wbrew pozorom, nie wystarczy być “outsiderem”, żeby automatycznie uzyskać prawo do nauki w zmienionych warunkach. Walka o nauczanie indywidualne to droga przez mękę. Jeżeli koniecznie chcesz je otrzymać, musisz się nastawić na długie rozmowy z rodzicami, pedagogiem szkolnym, wychowawcą i dyrektorem szkoły oraz na współpracę z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną. To nie jest łatwe ani przyjemne, zwłaszcza wtedy, gdy jesteś zdesperowany i zniecierpliwiony, a Twoje ewentualne odejście z klasy wciąż stoi pod znakiem zapytania. Nawet, gdy otrzymujesz orzeczenie z sakramentalnym “TAK”, musisz trwać w pokorze i wytrwałości, bowiem nic nie dzieje się z dnia na dzień, a szkoła potrzebuje czasu na opracowanie “strategii edukowania Twojej osoby” oraz na uzyskanie odpowiedniej sumy pieniędzy (wszak trzeba zapłacić nauczycielom za dodatkowe godziny pracy). Kiedy jednak nadchodzi Ten Wielki Dzień, czujesz, iż całe Twoje życie odwraca się do góry nogami!
Mniej lekcji tygodniowo,
czyli jak się wyrobić w ciągu 12 godzin?
Pierwszą zmianą, którą odczuwasz na własnej skórze oraz przyjmujesz z mieszaniną radości i przerażenia, jest skrócenie czasu nauki. Z tych 30-40 godzin lekcyjnych, które każdego tygodnia spędzałeś w szkole, zostaje Ci… tylko 12. Tak! Masz 12 godzin tygodniowo, przy czym “ucieka” Ci tylko jeden przedmiot - nieobowiązkowa religia (no i WF, o ile byłeś z niego zwolniony). Jeśli chodzisz do pierwszej lub drugiej klasy liceum, masz tak dużo przedmiotów, że nie zdołałbyś zrealizować wszystkich w ciągu tych 12 godzin (zwłaszcza, że języka polskiego, języka obcego i matematyki musisz mieć więcej niż pozostałych przedmiotów). Z tego właśnie powodu lekcje mniej istotnych przedmiotów odbywają się raz w tygodniu albo… raz na dwa tygodnie. Przykład: jeśli w “normalnych” warunkach miałeś dwie historie tygodniowo, to teraz będziesz miał tylko jedną. Jeśli zaś miałeś jedną lekcję WOS-u, teraz będziesz miał jedną na dwa tygodnie (szkoła liczy to jako “pół lekcji tygodniowo”, chociaż w rzeczywistości przychodzisz na ten przedmiot co 14 dni. W ogóle wszystkich godzin masz 50% mniej niż pozostali uczniowie). Dopiero w klasie maturalnej, kiedy uwalniasz się od wielu niepotrzebnych przedmiotów (np. od biologii, chemii, geografii) i uczysz się pod kątem matury, Twój harmonogram zostaje dostosowany do planów związanych z egzaminem dojrzałości (otrzymujesz dodatkową lekcję języka polskiego oraz tego przedmiotu, który chcesz zdawać na maturze, np. WOS-u. Jeśli chodzi o mnie, mam obecnie dwie godziny wiedzy o społeczeństwie).
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW