Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Nocny pociąg
dodano 14.11.2009
poprzez szklaną szybę widziałem ulicę. był wieczór, świeciły pomarańczowo latarnie, brukowana jezdnia lśniła wilgocią. obdarte z liści drzewa wystawały rzędem przy krawężniku...
... pulsująca pomarańczowo sygnalizacja świetlna odbijała się w kałużach jaskrawymi refleksami. poprzez szklaną szybę widziałem ludzi. szli powoli, z rozwagą, ostrożnie stawiając kroki. machali rękami, kiwali głowami, twarze wykrzywiały im grymasy niechęci, uśmiechy i zdziwienia. poprzez szklaną szybę widziałem noc. zimną, otuloną mgłą, mokrą, przeziębioną noc. siedziała na drewnianym krześle, patrzyła z góry na miasto. spoglądała na wsie, polne drogi, zaorane pola. na zastygłe, gęste niczym zupa, jeziora porośnięte trzcina. patrzyła na góry wystające gdzieś z równin, oblepione ciszą i zamarłym czekaniem. poprzez szklaną szybę widziałem ptaki. leciały w różne strony, często zmieniając kierunek, jakby pozbawione orientacji. widziałem pędzące przed siebie psy z wywieszonymi różowymi językami, w zwolnionym tempie, gnały dokądś pchane niewiadomym instynktem. widziałem rosnącą trawę, wydzierającą się z wnętrza ziemi, pełną nadziei na spotkanie z niebem. poprzez szklaną szybę widziałem ludzkie myśli. leżały pijane na skraju drogi, posczepiane nawzajem setkami powykręcanych rąk, oddychające ciężko i szybko. widziałem ludzkie poglądy z zaciekłością ścinające okazały i masywny dąb. wióry fruwały wirując dookoła. poprzez szklaną szybę widziałem ludzkie obawy, bawiące się w chowanego na podwórku. oraz ludzkie urazy. niczym misternie pokręcane śruby w gładką powierzchnię pachnącego żelaza. poprzez szklaną szybę widziałem niemowlęcą kołyskę, porozrzucane zabawki, lalkę bez ucha, wiszącego do góry nogami pluszowego misia z wbitą w bok strzykawka. widziałem chłopców grających w piłkę, widziałem małe dziewczynki rysujące choinkę. poprzez szklaną szybę widziałem szkołę, uczniów siedzących równo w ławkach, nauczycielkę w krótkiej spódnicy objaśniającą przyczyny drugiej wojny światowej. dostrzegłem strach przed karą, dostrzegłem lęk przed domem. poprzez szklaną szybę widziałem ból. z długą brodą, z drucianymi okularami na nosie, siedzący na inwalidzkim wózku. widziałem jego uśmiech, widziałem, jak sprawdzał coś w notatniku.
poprzez szklaną szybę widziałem odległe, błyszczące zielonkawo światełka dalekich latarni pośród mroku. samotnych, stojących przy jakiejś bocznej, zapomnianej wyboistej drodze. latarni obcych, latarni nieznanych, z mokrymi liśćmi u podstawy. zapowiadających domy. widziałem przechodzącego w ich świetle przez asfaltową jezdnię jeża. widziałem pogrążoną w głębokim śnie wiewiórkę. widziałem sarnę z pięknymi czarnymi oczami, stąpającą delikatnie w bujnej, wysokiej trawie. poprzez szklaną szybę widziałem padający deszcz. każda kropla leciała wolno, z ziemi do nieba. była noc. mglista, bezbarwna, chłodną noc. jesienna albo wiosenna, nie pamiętam. widziałem otwartą leżącą na stole książkę, drobne, czarne, zadrukowane gęsto strony. opowieść o człowieku, opowieść o cierpieniu, opowieść o życiu. widziałem człowieka coś piszącego, o szklanej szybie, o... nie wiem. niespodziewana radość, błyskawiczna myśl, piękna wiosna, żółty, pachnący różanecznik. wszystko(?)poukładane, dobre, spokojne. poprzez szklaną szybę widziałem dłonie. głaszczące, obejmujące, pokrzepiające dłonie. zwinięte w pieść, twarde uderzające dłonie. widziałem poustawiane w przedpokoju buty. spracowane, pomarszczone, przechodzone. obrazek na ścianie, drobne monety na półce. poprzez szklaną szybę widziałem człowieka, który, podpierając się na specjalnym wózku (był chory), kroczył z trudem, bardzo powoli. coś mu kazało iść. nadzieja jeszcze żyła. poprzez szklaną szybę widziałem wiarę. bawiła się w piaskownicy, robiła babki, usypywała zamek. widziałem lecący w powietrzu chropawy kamień, widziałem spadający z drzewa kolczasty, zielony kasztan, widziałem zamykający się pąk. widziałem opuszczoną, kiwającą się huśtawkę na przedszkolnym podwórku, skorodowane dawno kolorowe drabinki, odrapane z tynku mury. wlewającą się z szelestem do studzienki deszczową wodę. poprzez szklaną szybę widziałem parującą herbatę z cytryną, zielonkawe wnętrze kafejki, brązowe lakierowane stoliki, kwiaty na stojakach w kącie. widziałem bezsensowną ciszę, ciężką kłopotliwą pauzę, obracanie długopisu w palcach. widziałem zmiętą kartkę, spalony list, zapomniany wiersz.
poprzez szklaną szybę widziałem siedzące przed telewizorami rodziny, bawiące się samochodzikami dzieci, wpatrzonych w drgający ekran rodziców. widziałem smutny jesienny poranek, gdy jeszcze jest ciemno i sen nie do końca odstąpił. rażące w oczy światło stuwatowej żarówki, rozsmarowywane na chlebie masło. poruszające się miarowo szczęki, bezuczuciowe spojrzenie. poprzez szklaną szybę widziałem choroby. naradzały się za rogiem trzymając nawzajem ręce na ramionach. widziałem niespełnione oczekiwania, podeptane marzenia, rozerwane na strzępy nadzieje. widziałem zrezygnowanie, poddanie się, potężną niemoc. gdy ogarnia ciemność, gdy nie wiadomo, dokąd iść, gdy odjedzie ostatni autobus. widziałem nieme pytania, istniejące osobno, spacerujące w zadumie po parku. oraz mędrców siedzących na zwykłych, pomalowanych zieloną olejną farbą ławkach, wołających niekiedy do nich. poprzez szklaną szybę widziałem sny. unoszące się lekko nad ziemią, oplatające drzewa, tańczące między gałęziami. ich smukłe dłonie, ich lśniące włosy, ich czarujące oczy, ich zmysłowe usta. opowiadające historie. parki z tysiącami jasnych żaróweczek, wszędzie, na wystającej spod śniegu trawie, na pniach, na korze gałęzi. biegnące w różne strony alejki, rozświetlone polanki, pomimo nocy, pomimo ciemności. poprzez szklaną szybę widziałem uczucia. widziałem „kochać”, widziałem „tęsknić”, widziałem „cierpieć”. widziałem czekanie, potwornie długie, rozciągnięte do granic możliwości czekanie. i niepewność. widziałem „nienawiść”, widziałem „złość”, widziałem „zazdrość”. pięknie wyglądające, z subtelnym pastelowym makijażem, pachnące tajemniczo, stonowanie. oraz te wyraziste. ekshibicjonistycznie jawne, krzyczące wprost, bez niedomówień. poprzez szklaną szybę widziałem zgasłą miłość, zwęglone, dymiące resztki okazalej budowli. widziałem chłopaka, dziewczynę. widziałem rozwiedzionych starych ludzi. z kiwającymi się głowami, z białymi włosami. młodą dziewczynę z ukrytą w dłoniach twarzą, chłopaka w bezruchu na łóżku, z otwartymi oczami, z głuchoniemymi myślami. widziałem rozlaną kawę, widziałem kapiące ze stołu wino. wolno kroczący czas. ogrodnika przycinającego żywopłot. spadającą z dachu cegłę na głowę przechodzącego właśnie dziecka.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW