Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Apokalipsa nadejdzie... światłowodem
dodano 16.03.2007
Pisałem, groziłem, krzyczałem i ostrzegałem. Słowem oficjalnym, językiem potocznym i jeden Wszechmogący wie, czym jeszcze – w połowie lat 90-ych. No i wykrakałem.
Amerykański instytut Pew przeprowadził badania nad przyswajalnością informacji podawanych przez media. Wynikiem tych badań okazało się, że co czwarty ankietowany poniżej 30 roku życia nie przyswaja informacji w ogóle. A to jest przecież najbardziej aktywna grupa społeczna korzystająca z Internetu. No i doczekaliśmy się. Informacje, które zalewają nas jak woda z oberwania chmury blokują zdolność przyswajania. Jako że bezkrytyczne czerpanie niczym wodę wiadrem z rzeki ze Stanów Zjednoczonych stało się u nas niemal obowiązującą normą, boję się, że i w końcu ta patologia spadnie na nas, jak średniowieczna zaraza na całą Europę.
Pisałem, groziłem, krzyczałem i ostrzegałem, po wyjściu z kina, z premiery filmu Matrix: Skończymy jak ci ludzie, a w najlepszym wypadku dojdzie do paraliżu informacyjnego. Im bardziej doskonałe będą narzędzia teleinformatyczne, tym przepływ informacji będzie szybszy i większy. I w pewnym momencie zawiedzie jeden drobny czynnik. Mianowicie czynnik ludzki. Łudziłem się nadzieją, że mam jeszcze w zapasie jakieś 30 – 40 lat i już tej swoistej apokalipsy nie doczekam. Po czym zadowolony z życia wsiadam w pociąg ICE relacji Hamburg – Monachium, wyciągam z torby laptopa i uruchamiam Internet. ICE pędzi jakieś 300 km/h, a ja się z nim ścigam transmisją danych. Wygrywam. Informacja do Monachium dotarła szybciej niż pociąg. O pociągu, którym jadę – kolejne stacje informują się przy pomocy komputera sprzęgniętego z siecią. Od kilkunastu osób obsługujących te urządzenia zależy bezpieczeństwo. Moje i współpasażerów.
Boję się pomyśleć, co się stanie, kiedy na całym świecie w przeciągu 15 minut zawiodą wszystkie systemy komunikacji. Przestają funkcjonować banki, na kolei, na morzu i w powietrzu zapanuje chaos. Staną elektrownie, komunikacja i Bóg wie, co jeszcze. A to dlatego, że ludzie przestaną przyswajać jakiekolwiek informacje.
Albo odwrotnie. Każdy, kto zna twórczość Stanisława Lema, na pewno czytał opowiadanie, w którym dochodzi do wypadku wielkiego transportowca lądującego na Marsie. Komputer pokładowy z niewyjaśnionych przyczyn przerywa procedurę lądowania i próbuje wzbić pojazd w powietrze. Kończy się to upadkiem na powierzchnię planety, zniszczeniem statku, oraz śmiercią załogi. Jednym z powodów tego zdarzenia była wada komputera, który – mówiąc językiem współczesnej informatyki - został błędnie zaprojektowany i skonfigurowany. Oto komputer pokładowy nagle zapętla się: Pobiera coraz to większe ilości danych z pamięci zewnętrznej. Analiza danych wykazuje przyrost kolejnych niewiadomych. Aby je rozwiązać komputer potrzebuje... kolejnej porcji danych. Tak właśnie stworzyła się pętla, która sparaliżowała prace systemu sterowania. Komputer doskonały? A może błąd programowania? A jeśli tak, to kto jest winny? Człowiek.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW