Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Woda zalewa mu warsztat od 13 lat
dodano 22.11.2007
Przypadek pana Romana Białasa przypomina „niekończącą się opowieść”. 13 lat woda zalewa mu warsztat w Kębłowie. - Jednak dla mnie ta liczba nie jest pechowa, zamierzam walczyć o to, co się mi jako obywatelowi płacącemu podatki należy.
Roman Białas kupił działkę w Kębłowie w 1984 roku. Postawił na niej warsztat, który był na ówczesne czasy największą firmą z tego regionu. – Wtedy było zdecydowanie łatwiej i nie było takich problemów jak dziś – mówi pan Roman. Woda w kanałach płynęła prawidłowo, choć zdarzały się podtopienia, ale ówczesne władze szybko reagowały i czyściły rów odprowadzający wodę. – Dodatkową ochroną przez zalewaniem i regulatorem gospodarki wodnej były drzewa, które pochłaniały większą część wody. Dziś, niestety już ich nie ma – dodaje pan Roman.
Woda na dobre zaczęła pojawiać się dopiero w latach 90-tych. – Wtedy to pan Łuczak kupił sobie naprzeciwko działki, które wybagrował i zaczął zatrzymywać wodę, aby mieć stawy rybne – mówi pan Roman. – Do dziś stawów nie ma, gdyż nigdy nie było w tym miejscu możliwości hodowania jakiejkolwiek ryby, za to jest woda w okolicznych domach. Niestety ryby w piwnicy na razie nie pływają. Choć, kto wie – dodaje.
Zaczął chodzić po urzędach, słać pisma do wszystkich możliwych instytucji. – Gmina twierdziła, że nic się nie da zrobić, lasy to samo, o drogach już nie wspomnę. We wszystkich wstąpiła absolutna niemoc, wszystkich raptownie sparaliżowało – mówi pan Roman. Dopiero pomoc Andrzeja Skorulskiego, byłego posła SLD przyniosła oczekiwany efekt. – W niedługim czasie po jego interwencji kanały zostały oczyszczone, sprawdzone i sprawa została szybko załatwiona – opowiada Białas. Potwierdziły się również przypuszczenia, że przyczyną zalewania posesji pana Romana było właśnie nieczyszczenie rowów. Niestety, idylla z oczyszczaniem rowów nie trwała długo...
Kłopoty zaczęły się znowu. Tym razem jednak właściciele okolicznych działek zasypywali rowy odprowadzające wodę – właściwie nie wiadomo, dlaczego – mówi pan Roman. – Jeden z sąsiadów miał pole, na którym rosły ziemniaki. Zakopał rów, robiąc sobie szkodę, gdyż w okresie letnim ziemniak potrzebuje nawodnienia, podczas gdy inne rośliny wprost przeciwnie – potrzebują suszy. Tym razem interwencje pana Białasa przyniosły odpowiedni skutek. Rowy zostały odkopane, a woda spokojnie sobie płynęła. Do czasu...
W tym roku woda jest i nie znika. – Nigdy nie było tak tragicznie, jak teraz – opowiada pan Roman. Woda stoi w piwnicy pana Romana, okolicznych domach oraz warsztacie naprzeciwko zakładu pana Romana. – Gmina nie robi nic, a woda niszczy nasze domy. Pytam się, kto nam za to zapłaci? Gmina nie robi nic, a jak już się odzywa to pisze pisma, które zaprzeczają sobie nawzajem i wykazują daleką nieznajomość prawa – twierdzi pan Roman.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW