Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Jak dać se luz
dodano 02.01.2008
Olewam. Nie robię postanowień noworocznych. Nie sprężam się, nie zmieniam. I lepiej na tym wyjdę jeszcze. Jak? Dlaczego?
Dzwoni telefon. Jestem właśnie w delikatesach i szukam nie-słodkiego szampana, ale odbieram wolną ręką, słucham wolnym uchem (bo drugiego użyczam sprzedawcy) i wstępnie zgadzam się na to, co oferuje mi miły głos w słuchawce. Mało tego: parę godzin po tej rozmowie wciąż jestem przekonany, że dobrze postąpiłem, że dodatkowe zajęcie mi się przyda - i że dam radę zrobić wszystko i nie zachorować/zwariować/zbankrutować.
Wracam do domu z szampanem i pełną głową. Pomysły, plany i scenariusze kotłują się, musują i zachodzą na siebie. Wszystko mam oczywiście pod kontrolą, i wszystko będzie się doskonale udawać. Przez długi czas jestem tego pewien.
Ale potem dzieje się coś, co chwieje tą moją wiarą: przypominam sobie wczorajsze plany.
Które są od dzisiejszych skrajnie odmienne.
"Nic to," mówię sobie beztrosko. "Dam radę."
Coraz częściej nie daję jednak rady. Okazuje się, że nie ma na coś czasu, że coś trzeba pozmieniać - albo, że dałem sobie narzucić pomysły innych ludzi, i zapomniałem o swoich. Nadchodzący rok miał być zapewne podobny - bo już mi w głowie buzowało, już wszystkie te pomysły chciałem naraz zrealizować. Efekt byłby do przewidzenia: sporo huku i dymu, mało ciepła, rychły koniec. Jak z fajerwerkami noworocznymi.
Dlatego w oczekiwaniu na nowy rok - po wypiciu szampana i długiej rozmowie z Piękniejszą Połową - postanowiłem:
Daję se luz. Zwalniam. Żadnych wielkich postanowień, żadnych rewolucyjnych projektów. Nie zmienię się "od poniedziałku". Będę cieszył się tym, co jest - bo jest nieźle przecież.
Nie jestem w tym sam. Amerykanie muszą być chyba jeszcze bardziej na to wyczuleni, bo moje dzisiejsze porady właśnie od nich pochodzą. Zatem: jak dać se luz?
Pierwsza odpowiedź pochodzi od guru amerykańskiego marketingu. Seth Godin nie jest powszechnie lubianym człowiekiem - jego ekscentryczny styl bycia nie musi przemawiać do każdego. Przyznam jednak, że cenię jego doświadczenie w przecieraniu szlaków i umiejętność dzielenia się swoją wiedzą. W swojej "Biblii Wolnych Strzelców" napisał coś, co pomaga mi trzymać się raz obranej drogi:
"Jestem jak promień lasera. Rozmaite okazje będą szansą, by się rozproszyć, ale ja nie odstąpię od wyznaczonego celu i planu - dopóki go nie zmienię. A wiem, że plany są po to, by je zmieniać."
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW