Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Historie śmietnikowe (3) - Tajemny ogród (część I)
dodano 20.04.2008
Podzieliłem tekst na trzy części ... Zapraszam na lekturę części pierwszej.
Facet był wielki. Wielki jak góra, wielki jak czterdziestotonowa ciężarówka, wielki jak mamut – po prostu wielki. Zapuchnięty i brzydki jak noc; bez wątpienia wczorajszej nocy nie spędził na modlitwie. Pompował gdzieś raczej w bramie, albo robił coś zbliżonego; nieważne zresztą co robił. Swoją ogromną, odrażającą i czerwoną gębą przypominał tylko jedno – dupsko dobrze utuczonego wieprza. Zresztą - wieprzem chyba się urodził. Mrużył te swoje maleńkie, zapuchnięte i przekrwione oczka, sapał jak lokomotywa i zaciskał bochniaste łapska – gotował się. Panie i Panowie - oto ogromny neandertal szykuje się do finalnego ataku na samicę ! Drżyj samico! W innej sytuacji pewnie wyglądałoby to nawet zabawnie – w innej, bo na pewno nie w tej. Kiedy stoi przed tobą sto parę kilo żywego mięsa, które za chwilę skoczy właśnie na ciebie – sto parę kilo mięsa roztaczającego powalający odór potu, gówna, alkoholu i strachu – nie będzie ci zapewne do śmiechu. Nie ma z czego się śmiać. Gówno zaraz rzuci się na ciebie; popłynie szerokim strumieniem. Ha ha ha. Prawda, jakie śmieszne?
Zasady były proste tego wieczoru; proste były zresztą każdego wieczoru. Gwizdy, podniecone wrzaski, uderzenie gorąca... i już. I zaciśnięte zęby. A potem zadzwonił jak zawsze dzwonek i nie było już nic. Gówno polało się - szerokim strumieniem oczywiście. Pot uderzył do głowy jak ciepła wódka. Strach krzyknął, że wita wszystkich i przywitał wszystkich. I już. I tak to się zaczęło. A potem - na szczęście – nie było już nic.
***
Unikając wielkich ulic wlókł się do domu. Unikał tych ulic - bo i po co się tam pokazywać? Wielkimi ulicami chodzą wielcy ludzie; mają wielkie serca, wielkie samochody, wielkie dupy i wielkie portfele. Robią rzeczy wielkie. Mają wielkie pomysły. I robią zakupy w wielkich sklepach, zlokalizowanych – o ironio – właśnie przy wielkich ulicach.
Wielcy ludzie unikają rzeczy małych. Brudnych podkoszulków. Niewyrośniętych problemów. Wściekłych myśli. Podbitych oczu. Tępych spojrzeń. Po co drażnić wielkich ludzi małymi sprawami?
A rozbity nos krwawił cały czas - ale nie było to już na szczęście to samo, co parę godzin temu : wtedy z nosa wylała się cała rzeka krwi. Wisła się wylała z tego rozwalonego nosa, Jangcy, Don, cichy Don - Amazonka krwi, nieważne zresztą - od cholery tego poleciało. Różowa mgiełka przed oczami przerzedziła się trochę i to był zdecydowany plus – kiedy wychodził, ta mgiełka była jak wata: oblepiała szczelnie wszystko dookoła. Teraz zrzedła odrobinę. Jak zwykle zresztą...
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW