Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Diagnostyka! Diagnostyka....
dodano 11.07.2009
Nie ukrywam,ze podstawę do napisania tych słów dała mi pani K. M. i jej najświeższy artykuł pt.
Przerzucając strony z komentarzami i artykułami medycznymi dotyczącymi diagnostyki i zachowań lekarzy postanowiłam dodać swoje opinie na ten jak widać palący wiele osób temat. Stojąc po "swojej stronie barykady" wielokrotnie zastanawiałam się gdzie leży clue problemu i przyznaję że do dzisiaj nie mam pojęcia kogo ostatecznie winić należy za taką sytuację, jaka ma miejsce w polskiej służbie zdrowia (piszę służbie zdrowia, ale mam na myśli znacznie szersze pojęcie). W ciągu ostatniego miesiąca zdarzył mi się przypadek może nie szczególny, ale znamienny dla oceny stanu świadomości społeczeństwa. Otóż, przyprowadzono do mnie pacjenta z ościennego POZ-tu z prośbą o zbadanie i poradę, ponieważ chory od PÓŁTORA ROKU leczony jest przez lekarza rodzinnego z powodu ZAPALENIA PŁUC. Na czym polegało całe to "leczenie"? Ano na wzywaniu pani doktor do domu, opłacaniu wizyty a potem na wykupywaniu kolejnych specyfików mających poprawić stan zdrowia chorego. Niestety przez cały ten okres pacjent nie otrzymał ani jednego zlecenia na badania, nie miał wykonanego ani jednego prześwietlenia klatki piersiowej, nie został również skierowany do żadnej poradni specjalistycznej np. pulmonologicznej czy alergologicznej w celu "przerzucenia kosztów diagnostyki" (sic!). Kiedy zbadałam pacjenta opadły mi ręce. Nic nie miałam już do zrobienia. Po skierowaniu go do szpitala gdzie przeprowadzono pełną diagnostykę uzyskałam potwierdzenie moich podejrzeń. Rozpoznano rozsiany proces nowotworowy z punktem wyjścia najprawdopodobniej z oskrzela. Czemu opisuję ten przypadek, skoro potwierdza tezy wysnute w artykule pani K? Ano po to aby wykazać to, co najczęściej umyka w dyskusjach tego typu a jest tak samo ważne jak działanie lekarza ( w tym przypadku zaniechanie jakiegokolwiek działania) ; brak działania ze strony chorego tudzież jego rodziny, która widzi zerowe efekty leczenia, brak diagnostyki, brak dobrej woli ze strony swojego "diagnosty", a mimo to tkwi przy nim z uporem maniaka zamiast szukać pomocy gdzie indziej. Czy może się o nią postarać? MOŻE! Tak jak postarano się w przypadku wspomnianego przeze mnie chorego, tyle że dużo dużo za późno ( nie wiem czy miesiąc, dwa, czy rok...niestety ). Dlaczego tak się dzieje? Wspomniany artykuł poniekąd daje na to odpowiedź. Ludzie coś tam wiedzą, ale nie do końca. O coś chcą walczyć, ale najczęściej ograniczają się do wydawania sądów na temat poszczególnych postaci ze świata medycznego. Zapominają natomiast o możliwościach świadomego wyboru, tracą instynkt samozachowawczy i kierują się często - o ironio! - tym co może im "załatwić' ich lekarz rodzinny.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW