Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Aseksofobia. Temat tabu
dodano 03.09.2009
Felieton w formie zaczepnego listu. My, aseksualiści, mamy swoje prawa!
Drogi aseksofobie!
Piszę do Ciebie, bo ogarnęła mnie jakaś naiwna nadzieja, że krótki i dobitny list może Ci przemówić do rozsądku. Wiem, kim jesteś i jestem świadoma Twojego sposobu rozumowania - nie różnisz się niczym od milionów innych aseksofobów na naszej planecie. Po prostu tkwisz w pułapce własnego egocentryzmu i myślisz, że skoro nie potrafisz żyć bez stosunków płciowych, to wszyscy ludzie na Ziemi zmagają się z identycznym problemem. W głowie Ci się nie mieści, że ktoś inny może być aseksualny, toteż spoglądasz na niego z politowaniem i próbujesz go zdyskredytować jako przedstawiciela białej mniejszości seksualnej. A to aseksofobia właśnie!
Nie, nie jestem osobą “nierozbudzoną” ani tym bardziej “oziębłą”, choć zapewne chciałbyś, żeby Twoje nieudolne teoryjki okazały się zgodne ze stanem faktycznym. Słowa “nierozbudzony” i “oziębły” odnoszą się do ludzi seksualnych, którzy jeszcze nie poznali albo ostudzili swój erotyzm. Ja zaś nie mogę “rozbudzić” ani “rozpalić” swojej seksualności, bo najzwyczajniej w świecie jej nie posiadam. Czy widziałeś kiedyś, żeby chirurg przeprowadzał operację na nieistniejącym pacjencie? Czy widziałeś rycerza zmagającego się z nieistniejącym smokiem albo mechanika wprowadzającego w ruch nieistniejącą maszynę? Jeśli nie (a tak właśnie jest!), to nigdy nie ujrzysz także AS-a “budzącego” lub “rozpalającego” swój nieistniejący erotyzm. Wybacz, ale prościej nie potrafię tego wytłumaczyć. Jeśli jesteś człowiekiem rozumnym, to na pewno ogarniesz moje proste słowa.
Afiszujesz się jak głupi swoją hetero-, homo- lub biseksualnością, przez takich jak Ty media i twórcy kultury masowej kontynuują zatruwanie przekazów elementami erotycznymi lub przynajmniej dwuznacznymi, ale przez myśl Ci nie przechodzi, że zmuszanie bliźnich do patrzenia na erotykę to po prostu gwałt moralny. Umyślnie używam wyrażenia “gwałt moralny”, bo gdybym napisała “zgorszenie”, Twój spętany stereotypami umysł zaszufladkowałby mnie jako “fanatyczną katoliczkę”. Sorry, aseksofobie, pomyliłeś adres.
Jestem najzwyklejszą w świecie ateistką, a Kościół katolicki - wbrew powszechnej propagandzie - nie ma nic wspólnego z promowaniem aseksualizmu. Człowiekowi, który słabo zna teologię, może się wydawać, że według chrześcijan seksualność pochodzi od szatana (wszak Adam i Ewa uświadomili sobie swoją nagość, kiedy zjedli zakazany owoc z Drzewa Poznania Dobra i Zła). W rzeczywistości, Kościół uważa płciowość za dar od Boga, naciska na ludzi świeckich, by zakładali rodziny, a nawet wydaje książki poświęcone zagadnieniu ludzkiej seksualności (patrz: “Miłość i odpowiedzialność” Karola Wojtyły). Białe małżeństwa (tzn. aseksualne) są przezeń uważane za pozbawione racji bytu, chociaż - według tradycji - Matka Boska również pozostała dziewicą po ślubie z Józefem. Decyzja o niewspółżyciu seksualnym, podjęta jeszcze przed ślubem przez parę zakochanych AS-ów, to jeden z nielicznych powodów, dla których Kościół ma prawo unieważnić dane małżeństwo. Aseksofobia? Jak najbardziej. I kto mówi, że aseksualizm wypływa z dogmatów religii chrześcijańskiej?! Proszę, nie wspominaj o celibacie duchownych, bo to jeszcze co innego. Śluby czystości są formą ascezy, odmówienia sobie przyjemności seksualnej. Natomiast aseksualista, który nigdy nie uprawia seksu, nie może się wyrzec czegoś, czego nie posiada (własnej płciowości). Tak samo jest w przypadku wegetarianina, o którym nie można powiedzieć, że pości. Albo w przypadku osoby nieznającej papierosów, o której nikt nie powie, że rzuciła palenie.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW