Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Ratujmy świętego Mikołaja
dodano 17.12.2009
Może i był groźny, rubaszny i zalatujący prytą, ale był. A teraz co z niego zostało ?
Wciąż mam w pamięci pewną bożonarodzeniową wigilię z czasów dzieciństwa dogłębnie zatrutą obawą, wręcz narastającym panicznym lękiem przed nieuchronną, jak mniemałem, wiszącą niczym miecz Damoklesa nad moją nieszczęsną pacholęcą głowiną straszliwą wizytą.
Wewnętrznie rozdygotany nasłuchiwałem pod drzwiami, czy znów jak ubiegłego roku nie nadciągną schodami ciężkie stąpania, a po donośnym łomotaniu do drzwi nie wkroczy niwecząc całą radość i magię świąt - ON.
Wozak z sąsiedztwa, z okutanym czerwonym szlafrokiem, ze zmierzwioną brodą z waty, dygając parciany wór na pleczystym grzbiecie węglarza, aby rozsiewając przaśny odór piwnogorzelniany, pohukując rubasznie, strojąc groźne miny i wytrzeszczając przekrwione ślipska, uzmysłowić mi i przekonać o pełnej realności bytu Świętego Mikołaja.
Po kompromitującym zdemaskowaniu przebrania własnego ojca, a rok potem sąsiada pełniącego na zasadzie wymiany usług rolę szafarza prezentów, rodzice wszystkich okolicznych maleńtasów dogadali się i wpadli na wątpliwy koncept zaangażowania miejscowego indywiduum, które skrzepione uprzednio różnorakimi trunkami , odtwarzać miało, tę tak ważną ich zdaniem postać dobrotliwego świętego, a w praktyce przyczyniało się do zasiewania w naszych niewinnych duszyczkach pierwszych ziaren zwątpienia w prawdomówność i intencje dorosłych.
Przyznam, że wówczas już bardziej przekonywający wydawał mi się pan woźny przebrany za dziadka Mroza, a do dziś nie wiem dlaczego tak niezbędny, by na przedszkolnym wieczorku noworocznym odebrać przydziałową torebkę z szarego papieru, z cudowną zawartością : pomarańczą, rumianym jabłuszkiem i kilkoma cukierkami z ZPC im. 22 lipca d. E. Wedel.
Za jakże rozsądny i nie wystawiający na szwank dziecięcej wiary i psychiki, uznałem później zwyczaj ukradkowego podrzucania prezentów pod choinkę, czy zawieszania w oczekiwaniu na nie pełnych uroku skarpet.
Owa tajemnicza, niewidzialna, ale w pełni realna dzięki otrzymanym podarkom obecność niezwykle ważnego kulturowo i społecznie rytuału wymiany darów, podczepionego w naszej tradycji do szacownego biskupa z Miry, jakoś i do dziś mocniej przemawia do mojej wyobraźni.
No cóż, „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” J 20:29.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW