Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
O horrorach słów kilka
dodano 23.03.2007
Ciągle mam nadzieje, że kiedyś nadejdzie ten dzień. Wyjdę z kina piekielnie przestraszony. Marzę o tym. Twórcy, pomóżcie!
Jestem amatorem horrorów od zawsze. Zaczęło się od tego, że jako dzieciak nie mogłem ich oglądać. Najbardziej kusi zakazany owoc, zatem szybko stałem się entuzjastą oglądania po nocach przygód Jasona lub Freddy'ego, z minimalnie podkręconą fonią, by nie zbudzić rodziców. Kiedy byłem trochę starszy, przeniosłem te zainteresowania na literaturę. Półka ugina mi się pod ciężarem kiepsko przetłumaczonych, wydanych masowo pozycji z nieistniejącego już Phantom Pressu. Druga półeczka jest zarezerwowana tylko i wyłącznie dla Grahama Mastertona, mistrza grozy. Maturę ustną też zdawałem z horrorów. Ciekawa historia, ale nie to jest tematem artykułu.
Teraz słówko o psychologii strachu. Dlaczego tak lubimy się bać? Ano dlatego, że każdy potrzebuje podwyższonego poziomu adrenaliny, ale nie każdy ma odwagę przejść się nocą po Pradze. Zatem lubimy się bać siedząc w fotelu, w miękkich kapciach, z małą lampką nad głową. Kiedy czytamy horror, nasza psychika dopowiada sobie szczegóły do opisu podanego przez autora. W ten sposób kreujemy sobie to, co bardziej do nas przemawia i lepiej straszy. Kiedy oglądamy film, nie mamy już możliwości ubarwić tego co widzimy. Jednak sztuka czytania umiera w dzisiejszym społeczeństwie. Szukamy zatem mocnych wrażeń w kinie i na dvd.
I tu zaczynają się schody. Doszedłem do przykrego wniosku, że już nic mnie nie przestraszy... I zapewne nie ja jeden. Co się stało z dobrymi filmami grozy?! Im dalej tym gorzej. Przypomnijmy sobie klasyczne horrory. "Halloween", "Piątek 13-tego" , "Coś" , "Krzyk" "Koszmar z ulicy wiązów”. Horrory, które ze względu na ograniczenia budżetowe i technologiczne musiały nadrabiać klimatem. Nie trzeba być znawcą, żeby zauważyć powtarzające się postacie Johna Carpentera i Wesa Cravena. Gdzie są teraz ci wielcy mistrzowie? Co robią? Carpenter pracuje przy dziewiątej już części "Halloween" a Wes Craven kręci przeciętne filmy takie jak "Przeklęta" z Christiną Ricci. Skoro nie ma już mistrzów, jaka nas czeka przyszłość?
Remake, czyli zrób to jeszcze raz
A przyszłość nie zapowiada się kolorowo. Remake za remakiem. A najgorsze jest to, że kręci się remaki KIEPSKICH filmów! Po co?! Po co było kręcić nową wersję "Mgły" skoro poprzednia nawet nie była straszna? (Z całym szacunkiem dla Carpentera, oczywiście). Widziałem ostatnio dwa udane remaki - "Amityville" i "Teksańską masakrę piłą mechaniczną". Przyznam, że na obu przeszedł mnie dreszczyk emocji. Mały, bo mały, ale zawsze. Zaryzykuję stwierdzenie, że nowa masakra piłą była lepsza niż oryginalna. Naraziłem się już ortodoksyjnym fanom? Nie? To dajcie mi jeszcze chwilę.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW