Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
"Świat według smoka" - fragmenty 2 i 3
dodano 02.02.2007
Kolejne dni mijały mi głównie na jedzeniu, spaniu i zabawie z bratem i siostrą. Graliśmy, a to w Łap Ogon, a to znów w Szukaj. W tej ostatniej grze była najlepsza z nas Silvetha.
Kolejne dni mijały mi głównie na jedzeniu, spaniu i zabawie z bratem i siostrą. Graliśmy, a to w Łap Ogon, a to znów w Szukaj. W tej ostatniej grze była najlepsza z nas Silvetha. Zawsze odnajdywała nasze kryjówki, mimo, że nasza jaskinia miała ich dosyć sporo. Może to, dlatego, że jej oczy najlepiej widziały w ciemności i wzrokiem przebijała każdy cień? Moją ulubioną zabawą były zapasy. Nie chwaląc się muszę wyznać, że byłem w tym bardzo dobry choć zdarzało mi się parę razy przegrać z Viltenbrethem. Silvetha też czasami się włączała do walki, lecz zazwyczaj wolała stać z boku i kibicować któremuś z nas dwóch.
Mama zaś, jeżeli nie przebywała na polowaniu, to obserwowała nasze zabawy z rozczuleniem, jakby przypominając sobie własne dzieciństwo. Jednakże jak już mówiłem dużą część czasu przebywała poza jaskinią starając się zapewnić nam i sobie niezbędną ilość pożywienia.
Pewnego razu, gdy nie było mamy, Silvetha zaproponowała, by wyjść na zewnątrz i popatrzeć na szeroki świat. Viltenbreth od razu się zgodził. Wobec takiego rozwoju wypadków ja też zdecydowałem się wyjść, by nie pozostać sam jeden w pustej pieczarze.
Zaraz się okazało, że to ja mam pierwszy wychylić nosa poza dom. Tak już bywa, że jak jesteś najstarszym w rodzeństwie, to zawsze ty najpierw próbujesz czegoś nowego, a potem reszta idzie za twoim przykładem.
Trochę się ociągając zbliżyłem się do wyjścia z groty. Z każdym moim krokiem zbliżałem się do plamy światła, które padało przez otwór. Gdy byłem na granicy między półmrokiem, a jasnością poczułem strach przed nieznanym. Jednakże przełamałem go wiedząc, że mój brat i siostra czekają za mną aż przekroczę próg naszej jaskini. Zrobiłem jeszcze pare kroków i wkroczyłem w światło.
Pierwszy raz w życiu widziałem tą dużą, żółtą kulę na niebie zwaną słońcem. Gdy na nie patrzyłem lekko raziło mnie w oczy. Jednocześnie czułem miłe ciepło, zapewne też pochodzące od tej kuli. W końcu zwróciłem me spojrzenie niżej. Parędziesiąt kroków ode mnie stały wielkie i grube pnie drzew, a ich gałęzie obsypane były zielonymi liśćmi. Zieleń była też pod moimi łapkami w postaci trawy, tu i ówdzie rosły różnokolorowe kwiaty. Naraz odebrałem tyle różnych wrażeń, od ciepła promieni słonecznych, poprzez zapach roślin, aż po lekki podmuch chłodnego wiatru.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW