Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Radośnie czyli jak to dobrze, że oni mają robotę
dodano 04.03.2010
Krzyś otworzył oko i od razu poczuł zmianę. W izbie było ciepło! Zza okna zniknęły sople zarywające rynnę terkoczącą teraz kroplami odwilży. Tak, to idzie wiosna.
Krzyś otworzył oko i od razu poczuł zmianę. W izbie było ciepło! Zza okna zniknęły sople zarywające rynnę terkoczącą teraz kroplami odwilży. Tak, to idzie wiosna. Zima najwyraźniej już się znudziła, co było Krzysiowi jak najbardziej na rękę, bo i on miał jej serdecznie dosyć. Zwłaszcza w kontekście wciąż przemakających gazet w butach. Szybko zeskoczył z wyrka i przeciągając się zerknął na kalendarz. Jeszcze aż sześć dni do eksmisji! Rewelka. Całe sześć dni spokojnego życia. Przypomniał sobie, że to dzień wizyty w Bardzo Ważnym Urzędzie. Podczas ostatniego spotkania urzędniczka przestrzegała, że jeżeli nie pojawi się w odpowiednim terminie, to straci wszelkie Uprawnienia. Nie bardzo udało mu się wydobyć od niej co ma na myśli wspominając o uprawnieniach. Wolał jednak nie robić jej przykrości, więc nie drążył tematu. Chociaż miał pewien żal. Podobno Bardzo Ważny Urząd powinien był wystawić mu Opieczętowany Dokument do okazania w przychodni zdrowia. Dlatego Pani w Okienku nie chciała go zarejestrować. Z drugiej strony to szkoda było fatygi. - co mi po lekarzu, pocieszał się wtedy Krzyś,- skoro i tak nie wykupię recepty. Wygrzebanie się z grypy zajęło mu co prawda trzy tygodnie, jednak leżąc pod kołdrą zaoszczędził na ogrzewaniu, wodzie i jedzeniu. Opracował też koncepcję promocji Miasta na konkurs o pracę. Szczególnie cieszyło hasło, które wymyślił: „Dokądkolwiek się udasz, zawsze do nas trafisz” - ale tam - żachnął się w duchu – po co do tego wracać. Czas napić się kawki.
Pogodne usposobienie Krzysia wzięło górę. Zalał wrzątkiem wczorajsze fusy i zajął się śniadaniem. Lubił urozmaicać menu, więc dzisiaj dla odmiany najpierw smarował kanapkę pasztetem z drobiu, a na górę nakładał margarynę. Znad kuchennego stołu, spośród wycinków prasowych nieco figlarnie, zerkał na Krzysia Bardzo Ważny Pan. Obok czerwoną, dużą czcionką życzył sobie – „By żyło się lepiej. Wszystkim”. Krzyś musnął napis wzrokiem. Grymas niezidentyfikowany przemknął mu przez twarz. Przygryzł język od zbyt łapczywego jedzenia czy coś mu zaprószyło oko? Zamachał ręką i krzątając się zaczął podśpiewywać: „In God we trust”. Dochodziła odpowiednia godzina, więc schwycił teczkę skórzaną, czasy prezesowania pamiętającą i zygzakowatym truchtem, omijając resztki śnieżnej katastrofy, podążył na przystanek. Autobus przyjechał trzy minuty wcześniej. Krzyś pędził, do odległego jeszcze o kilkanaście metrów, przystanku, w towarzystwie starszej tęgawej paniusi w różowościach dzierżącej wielkie siaty i dziewczyny a la Barbie z wózkiem. Gdy dobiegali, kierowca właśnie zamykał drzwi i ostro ruszał. Krzyś zastukał energicznie w szybę wciskając jednocześnie przycisk otwierania. Uff. Udało się. Pan Kierowca niezadowolony zerkał w lusterko. Krzyś pomagając dziewczynie wprowadzić wózek do wnętrza, odpierał gwałtowne ataki paniusi szturmującej wejście. Później uległ. Paniusia w różowościach przetoczyła się koło niego i zablokowana w drzwiach bezradnie wciągała pakunki. Drzwi zatrzasnęły się z hukiem tuż po tym, kiedy Krzyś wtoczył siaty do autobusu. Dobrze, że mi nie przyciął drzwiami głowy - pomyślał zadowolony. Do kolejnego autobusu miał 20 minut, postanowił więc rozkoszować się słońcem i znalezioną na ławce gazetą. Miał sporo czasu na lekturę, bo następny autobus nie przyjechał. Podobno się zapalił.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW