Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czekanie na "onych"
dodano 30.05.2010
Czy możliwa jest demokracja bez demokratów? Wygląda na to, że tak. Nazywa się toto demokratura, charakteryzuje przewagą zaufania nad kontrolą.
„Nowe przysłowie Polak sobie kupi. Że tak po szkodzie jak przed szkodą głupi”. Pamiętacie Państwo naszego Poetę? To było kilkaset lat temu. Dziś przypominają ten wiersz polskie rzeki. Nie warto chyba strzępić sobie gęby gadaniem o zaniedbaniach tych czy innych władz. Szlag człowieka trafia gdy w telewizji, prasie czy radiu ciągle słyszy, że winni są jacyś „oni”. Ci oni zmieniają się w zależności od tego, kto o klęsce mówi. Podobnie było trzynaście lat temu. Też winni byli „oni”. Zmieniają się rządy, partie polityczne i nawet zarządy mediów. Nie zmienia się tylko nasze oczekiwanie, że ktoś coś za nas zrobi. Że wybierani przez nas kolejni władcy Polski będą bardziej zainteresowani dobrem współobywateli niż zatrzymaniem swych stołków i przywilejów. Bóg jeden wie skąd się to przekonanie bierze, bo w prywatnych rozmowach o naszych rodakach dominuje pogląd, że jesteśmy niesolidni i egoistyczni, a solidarnościowe zrywy, to krótkie epizody wygenerowane przez wyjątkowe sytuacje; wojny, klęski żywiołowe, śmierć znanych osób itp..
W okresach spokoju naszej społecznej egzystencji każdy okrywające Najjaśniejszą sukno ciągnie w swoja stronę i wspaniałe szaty Rzeczypospolitej na zbiór szmat przerabia. Nie tylko dla dorabiania się. Również dla zaspokajania przeróżnych mniejszych i większych (na ogół mniejszych) ambicyjek; a to sąsiada „uwalić”, a to osobę swoją wyłudzonym jakoś honorem wywyższyć, a to pokazać motłochowi, kto jest ważny, a to w końcu o swój stołek zadbać i swą – nawet niską – pozycję zabetonować. A działania zapobiegające takim jak powódź klęskom podejmowane być muszą również, a może nawet właśnie w okresach, gdy „nic się nie dzieje” (wiem, że zabrzmi to głupio, ale taki jest charakter wszelkich działań „długodystansowych”). Potrzebna jest po prostu pewna konsekwencja. To, oczywiście, truizm; wszyscy to mówią od lat i nic się nie dzieje. I dziać się nie będzie póki oczekiwać będziemy, że jakiekolwiek władze zrobią to za nas. Decyzje o wydawaniu forsy na budowa jakiejkolwiek solidnej infrastruktury – nieważne jakiego rodzaju – będą w każdym społeczeństwie „na dorobku” niepopularne. Łatwo jest mieszkańcowi Kielc oddać część forsy np. na wały pod Płockiem, gdy to co mu zostanie wystarczy na dobre bytowanie i nadzieje na przyszłość. Znacznie trudniej, gdy musi to zrobić z 1800 – złotowej pensji. A dominanta zarobków w Polsce tak bardzo od tej kwoty nie odbiega. W tej sytuacji rządzący musi świadomie godzić się na bardzo realne zagrożenie utratą partycypowania w sprawowaniu władzy; przywilejów, zaszczytów i bezpieczeństwa finansowego. Musi być pewnego rodzaju „bohaterem” gotowym ponieść ofiarę w imię jakichś idei. Wymaga to „pójścia pod prąd”; na niższych poziomach władzy zwykle zanegowania utrwalonych autorytetów.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW