Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Czym się różni mąż stanu?
dodano 19.08.2008
Wszystkie „sukcesy” Lecha Kaczyńskiego, łącznie z tarczą antyrakietową, jego słowa i wypowiedzi wyglądają z perspektywy Europy za śmieszne, czasem irracjonalne i bez głębszego sensu i znaczenia
Stary surrealistyczny dowcip brzmi;
- Czym się różni wróbelek?
- Nie wiem…
- Bo ma jedną nóżkę bardziej…
No właśnie – czym się różni mąż stanu… od Lecha Kaczyńskiego? Tu odpowiedź jest dużo łatwiejsza: Mąż stanu wie co, kiedy i w jakimi celu powiedzieć. Na wiecu, do mediów, do innych partnerów politycznych. Mąż stanu wie, że słowo wyleci… wróbelkiem – a może wrócić… zakręconym kurkiem z paliwem albo szlabanem na mięso.
Przejrzałem sobie wypowiedzi i działania różnych polityków w sprawie konfliktu kaukaskiego. I tak, kiedy Kaczyński puszył się na wiecu w Tbilisi, stając na palcach, niczym Pszoniak w „Dantonie” Wajdy, na trybunie Stanów Generalnych, przed gruzińskim tłumem, Sarkozy w tym czasie spokojnie rozmawiał na zapleczu z Saakaszwilim, negocjował z Miedwiediewem, plan pokojowy – i po wizycie w Moskwie ustalił sześciopunktowy plan pokojowy, dający Gruzji perspektywę pokoju. Nie wojny, jaką chciał nasz Napoleon dla ubogich rozpętać z Rosją.
Teraz, kiedy Rosja nie do końca wypełnia swoje zobowiązania – Sarkozy grozi zwołaniem Rady Europejskiej, ale jednocześnie nie oskarża Rosji o to, że stosuje metody postsowieckie, jak to robi Lech Kaczyński. Więcej – prezydent Francji i jednocześnie prezydent całej Unii – wykorzystuje wszystkie narzędzia dyplomatyczne nacisku na Rosję, aby szybciej wyszła z Gruzji, jednak nie przesądza, kto tak naprawdę jest winny za wybuch walk. Nicolas Sarkozy wie, że język dyplomacji, umiejętnie stosowany, jest bardziej skuteczny od jarmarcznego wrzasku.
Angela Merkel uznała, że lepiej będzie najpierw pojechać do Soczi i spotkać się z prezydentem Rosji, dając sygnał, kto jest w tej sytuacji w dalszym ciągu ważniejszy. - nie tylko dla Niemiec, ale dla całej UE. Potem pojawiła się w Tbilisi, gdzie złożyła twardą deklarację, że kraje Unii widzą Gruzję w NATO – i to może nawet szybciej, niż by to jeszcze się w kwietniu, w Bukareszcie wydawało. Oczywiście, ta deklaracja była wypowiedziana bardziej w stronę Moskwy, niż w kierunku Gruzinów – ale język użyty w jej wypowiedzi nie zamyka drogi kanclerz Merkel dla roli mediatora – i przyjaciela, w biznesie, Moskwy. Jest to też czytelny sygnał, że stanowisko Unii będzie ustalane wspólnie – a nie może zostać narzucone przez Lecha Kaczyńskiego i jego towarzyszy z samolotu do Tbilisi. I dzisiejsze wezwanie Kaczyńskiego i Adamkusa do przyjęcia przez NATO tak zwanego MAP, czyli planu wejścia Gruzji w struktury tego paktu obronnego – to przysłowiowa „herbata po obiedzie”.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW