Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Nieseksualny seks
dodano 15.05.2007
– Seks jest jak wędka. – mówi do mnie czasami kobieta i dodaje po chwili: – Wszyscy faceci się na nią łapią. – Uśmiecham się do niej i odpowiadam w myślach, że „kobiety przecież łapią się także”.
Gdzieś na samym dnie piramidy Maslowa jest seks, a potem wysoko transcendencja. Z kolei w tantrycznym podejściu do przyjemności, seks znajdziemy na wysokich szczeblach tej drabiny. Jesteśmy czasami, niczym dobre ciasto na tortowy przekładaniec, tak nasączeni poczuciem, czym seks jest lub czym ma być, że bardziej już nie można, bo będzie niesmacznie. Kolorowa prasa, gdzie na jednym biegunie jest dajmy na to Cosmo, czy Claudia, a na drugim Playboy, czy Men’s Health proponuje, w jaki sposób wycisnąć wszystko z siebie, z niej, z niego. To wszystko wygląda pozornie tak, że wszystko kryje się gdzieś w podbrzuszu, ale przecież najważniejszym narządem seksualnym jest nasz mózg. Tam się bowiem wszystko zaczyna.
Seks nie musi mieć wyłącznie seksualnych motywów. Podejmowanie aktywności w tej dziedzinie kryje tak wiele różnych dodatkowych czynników sprawczych, że można się zastanawiać, czy seks w czystej formie jeszcze istnieje. Jeśli przyjąć chemiczną interpretację, to można uznać, że feromony skutecznie determinują nasze wybory. Można z tego wprawdzie zrobić niezłą historię, czego przykładem choćby Pachnidło, albo mało znane opowiadanie Roalda Dahla pod tytułem Suka, ale dobrze jednak wiedzieć, że to nie tylko chemia decyduje, że „mamy się ku sobie”. Zatem zakup flakonika w sex shopie nie załatwi wszystkiego. Trzeba poszukać czegoś innego.
Kiedy spróbuję za jednym zamachem zaspokoić potrzebę seksualną i nieseksualną, te dwie niezwiązane ze sobą sprawy, to wiem jedno, że mogę się rozczarować i nie zdobyć wszystkiego. Co ucierpi pierwsze? Przyjemność seksualna. Mogę kumulować swoje niespełnienie, mogę stać się wziętym artystą, pompować w żyły adrenalinę, pędząc na dwukołowym ścigaczu, objadać się czekoladą, podglądać na plaży naturystki. Mogę „wyrywać laski” w klubie, lub pocić się z powodu nieśmiałości i udawać macho na jakimś czacie „dla znudzonych mężów”. Druga strona ma przecież to samo, bo mózg kobiety też składa się z neuronów, mimo że ma inną płeć.
Kiedy kobieta patrzy przyzwalającym wzrokiem na mężczyznę, może już przeanalizować mniej lub bardziej świadomie setki informacji. Może być przez niego pobudzona słowami, wypitym winem z najlepszego rocznika, za które on zapłaci, płynnymi i pełnymi męskiego zdecydowania ruchami w tańcu. Kiedy ona podejmie decyzję, że zaprosi go na górę, nie wie jeszcze, co się kryje pod kołdrą ich gry. Dopiero rano, kiedy trzeba będzie zmyć makijaż może ukazać się w lustrze cała prawda. Czy zawsze?
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW