Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Prawdziwa muzyka w końcu gości w Polsce!
dodano 17.07.2007
Podczas gdy fani Vivy i MTV pasjonują się koncertami Black Eyed Peas i Rihanny, słuchacze mniej komercyjnej muzyki mieli w dniach 29.06-01.07 w Gdyni okazję usłyszeć na żywo twórców muzyki z prawdziwego zdarzenia.
Drugiego dnia na dużej scenie jako pierwszy pojawił się O.S.T.R. wraz z zespołem Sofa. W przeciwieństwie do koncertu Tciof, Adam Ostrowski nawiązał niesamowity kontakt z publicznością, która żywiołowo reagowała na każdą prośbę o „zrobienie hałasu”. Ostry zaprezentował swoje najciekawsze kawałki, a sympatię nieznających jego twórczości osób zaskarbił sobie grą na skrzypcach zwanych Renatką. Trzeba przyznać, że O.S.T.R. uratował honor polskich zespołów na dużej scenie. Niestety, po jego występie czarne chmury zebrały się nad Gdynią co zaowocowało w straszliwą ulewę, która zniweczyła plany wielu osób na dalsze uczestnictwo w sobotnich koncertach. Również mi nie dane było usłyszeć na żywo Groove Armady i, czego żałuję najbardziej, Beastie Boys. Instynkt samozachowawczy, który kierował mną podczas ochrony własnego namiotu okazał się silniejszy od chęci zobaczenia gigantów hip hopowej sceny. W miarę korzystne warunki pogodowe nastały dopiero późnym wieczorem, dzięki czemu udało mi się dotrzeć na koncert, który był jednym z moich ważniejszych punktów festiwalu – Kombajnu do zbierania kur po wioskach. Koncert okazał się niezwykły: namiot wypełniony prawie po brzegi, niesamowite dźwięki gitar, charakterystyczny wokal i niesamowite teksty pełne absurdu. Mogliśmy usłyszeć utwory nie tylko z dwóch dotychczasowych płyt, ale również nowe, przygotowywane z myślą o nowym albumie. Najprzyjemniejszą chwilą koncertu i być może całego festiwalu był śpiew całego namiotu utworu „Planety i liście”. I ani przez myśl mi nie przeszło, by wyjść z błota pokrywającego w całości moje buty - bo kogo obchodzą buty, kiedy na scenie dzieją się cuda. I ktoś jeszcze mówi, że w Polsce nie istnieje dobra muzyka? Ostatnim punktem sobotnich występów był koncert Muse. Kilkadziesiąt tysięcy osób ciekawe było, czy opinia Anglików jako najlepszym koncertowym zespole świata jest słuszna. Czy jest? Raczej nie, ale trzeba przyznać, że wywarli niesamowite wrażenie. Muzycznie było poprawnie, show jednak było świetne. Publiczność wtórowała muzykom przy wykonywaniu zarówno „Plug in Baby” z płyty „Origin of Symetry” jak i największego hitu – „Starlight” z najnowszego albumu „Black holes and revelations”. Efekty wizualne były chyba jednak ciekawsze niż sama muzyka, ale z tą opinią większość widzów obecnych na koncercie raczej nie zgodziłaby się.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW