Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
Tajemnicze światło
dodano 26.07.2007
W jednej z wielu szarych miejscowości mieszkał także niczym nie wyróżniający się chłopiec. Był pospolitego wyglądu, brunet, niewysoki o brązowych oczach.
W jednej z wielu szarych miejscowości mieszkał także niczym nie wyróżniający się chłopiec. Był pospolitego wyglądu, brunet, niewysoki o brązowych oczach. Nazywał się Michał, jednak pod jednym względem był niepospolity - zawsze, gdziekolwiek się pojawiał, budził strach i niepokój. Nie było to związane z jego wyglądem, bardziej ze sposobem zachowania. Michał, chociaż był niezbyt wysoki i postawny, potrafił wszystkich sterroryzować, a robił to oczami. Gdy budziła się w nim złość, jednocześnie w jego oczach pojawiała się groza. Nikt nie potrafił tego wytłumaczyć, ale wszyscy bali się tego niepostawnego i niewysokiego chłopca. W swojej klasie miał paru kumpli, jednak i oni nie znieśli terroru Michała. W domu rodzice zdawali się go nie zauważać, rodzeństwo (a było ich 2 siostry) uciekały, gdy tylko zobaczyły go na schodach domu. Ludziom wydawało się, że ten samotniczy tryb życia podoba się Michałowi, gdyż zawsze jeśli ktoś chciał się do niego zbliżyć, zaprzyjaźnić, odtrącał go boleśnie. Ludzie w miasteczku wspominali jedną dziewczynę, która kierowana wielką miłością do tego pustelnika, próbowała dotrzeć do niego, choć trochę się z nim zaprzyjaźnić. On jednak nic nie robił sobie z jej uczuć, gdy tylko pojawiała się gdzieś w pobliżu, wyśmiewał ją, ubliżał jej, choć nic nie mówiła. Ania (bo tak było na imię tej dziewczynie) po jakimś czasie darowała sobie „uspołecznianie” Michała. Próbowała wyrzucić go ze swojego umysłu. Nikt nie potrafił dotrzeć do niego, ani rodzice, ani szkoła. Na lekcjach był opryskliwy, demonstracyjnie siedział na ostatniej ławce i rzucał papierkami po klasie. Czasami trafiał w kolegów, ale zdarzyło mu się też czasem trafić w nauczyciela. Gdy wylatywał do dyrektora, także nic sobie nie robił, myślał chyba jak każdy człowiek w okresie dojrzewania, pogada i przestanie. Tak więc żadne dostępne ośrodki wychowawcze w mieście nie potrafiły pomóc jego rodzinie i jemu. Rodzice powzięli decyzję, że Michała wyślą do ośrodka ojców Dominikanów. Tam miał uczyć się i pracować, ojcowie gwarantowali zrozpaczonym rodzicom, że chłopiec po roku pobytu u nich wróci jak nowonarodzony. Będzie posłuszny, uczynny i miły - to według ojców było możliwe do zrealizowania. Rodzice i całe miasteczko jednak nie byli tego samego zdania. Michał miał zostać u zakonników rok, w tym czasie nadrobić zaległości ze szkoły i nauczyć się poszanowania pracy i drugiego człowieka. Plany ojców spaliły na panewce. Michał nie zmienił się nawet odrobinkę, a stał się bardziej opryskliwy i złośliwy. Dominikanie pozbyli się go jako niereformowalnego po 3 miesiącach. Rodzice przywitali go w domu ze smutnymi minami, bo pomimo, że nie wierzyli w zapewnienia butnych dominikanów, to jednak w głębi serca wierzyli w to, iż ich syn się zmieni, będzie taki jak inni młodzi ludzie w mieście. Będzie bawił się w wesołym miasteczku, jadł lody, spotykał się ze znajomymi, ale Michał nie chciał tego robić, jego ulubioną zabawą było rozbijanie szyb, podkradanie aut i straszenie starszych pań i ich kotów.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
ARTYKUŁY O PODOBNYM TEMACIE
zobacz więcej
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW