Ithink.pl - Dziennikartstwo Obywatelskie
O filmie Inland Empire i o Lynchu w ogóle
dodano 30.07.2007
Ułożona wygodnie w mięciutkim skórzanym fotelu w kameralnym kinie, sączyłam whisky a kolega masował mi stopy.
Co mnie tak przeraża? To pytanie odpowiednie w tym miejscu. Nie ma przecież krwi, brutalnych scen przemocy. Hmm. No właśnie. Jest coś znacznie silniejszego. Nie umiem tego jednak precyzyjnie określić. Pewne obrazy, dźwięki, słowa są tak sugestywne, że paraliżuje mnie strach. Jest w tym przekazie taka moc najczystsza, która rozbudza najskrytsze lęki z najgłębszych zakamarków mojej psychiki. Takich wydobytych leków boje się chyba właśnie najbardziej. Podobną przygodą miałam z filmem Polańskiego Dziecko Rosemary do dziś jestem przekonana, że jest to najstraszniejszy film jaki w życiu widziałam. Obejrzałam go dwa razy, raz w dzieciństwie, drugi raz kilka lat temu. Chciałam przeprowadzić terapie wstrząsową, nie udało się. Słysząc temat muzyczny Komedy, słynną kołysankę Mii Farrow dostaje gęsiej skórki.
Choć dziś już wiem, że to tylko film.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
REKLAMA
5 NAJLEPIEJ OCENIANYCH ARTYKUŁÓW